PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Rotel RA-1592

Lis 22, 2016

Index

Brzmienie

Raz na jakiś czas trafia w moje ręce wzmacniacz, który bez wątpliwości wywołuje moje jednoznacznie pozytywne reakcje. Rotel RA-1592 okazał się być jednym z nich. Oceniany przede wszystkim jako integra analogowa, pozwolił na czerpanie z odsłuchu prawdziwej przyjemności.

Do jego zalet zaliczyłbym w pierwszej kolejności muzykalność. Składa się nią kilka cech. Rotel ma lekko ocieplony charakter. Wynika to głównie z minimalnego zaokrąglenia krawędzi w całym pasmie, ewentualnie – dodatkowo – z delikatnego wzmocnienia zakresu basowego. Japońskiemu wzmacniaczowi blizej w tym wszystkim do neutralności niż do popadania w ewidentne ocieplenie. To raczej tylko krok w kierunku uprzyjemnienia, złagodzenia dźwięku, bez jakichś poważniejszych konsekwencji. Efektem jest bardziej przyswajalne brzmienie utworów, których na superneutralnym i całkowicie przezroczystym wzmacniaczu nie bardzo chce się słuchać. Do tego dochodzi spójność całego przekazu, przejawiająca się zarówno w zachowaniu zbliżonego charakteru oraz spójności dynamicznej w szerokim zakresie pasma. Jednocześnie barwa wzmacniacza, zwłaszcza w zakresie środka pasma, nie jest wygładzona, nadmiernie wypolerowana; jak chociażby w źródłach cyfrowych Linna czy częściowo we wzmacniaczach Hegla. Tu jest żywo, z dużą dozą mikrodynamiki. Zero nudy.

Bardzo dobrej jakości są wysokie tony, które momentami, w dobrych nagraniach, prezentowały naprawdę wysoką klasę, typową dla urządzeń high-end. Były bardzo dobrze zróżnicowane i zapewniały więcej przezroczystości niż środek i bas. Ich jakość w większym stopniu, niż w pozostałych zakresach pasma, zależała od jakości nagrań.

Potężnym atutem testowanego wzmacniacza jest dynamika i bas. Jak na integrę pracującą w klasie AB, Rotel wręcz zadziwia wydajnością. Granica, za którą leży początek kompresji i powolne wchodzenie w limit możliwości, leży powyżej wytrzymałości uszu słuchacza używającego kolumn o skuteczności 88 dB. Bas nie jest co prawda wzorcowo twardy w obrębie krawędzi, ale szybki i potężny, co summa summarum daje bardzo pożądany efekt. Rotel bez większych problemów radzi sobie z nagłymi skokami głośności, nie przejawia tendencji do spowalniania dźwięku. Połączenie takiej potęgi, wydajności i lekkiego ocieplenia tworzy mieszankę sprawdzającą się szczególnie przy rocku. Utworu „End of the Beginning” zespołu Black Sabbath słuchałem kilka razy pod rząd. Podobnie było z innymi.

Ostatnim (a może pierwszym?) filarem, na którym opiera się brzmienie tego wzmacniacza jest przestrzeń. Duża scena, wybudowana głęboko do tyłu, z lekko cofniętym przednim planem zapewniają – wraz ze wspomnianym ociepleniem – dodatkową dawkę komfortu dla słuchacza. Co ciekawe, efekty stereofoniczne, w tym właśnie efekt silnej głębi, są zachowane nawet przy bardzo cichych odsłuchach.


Oceń ten artykuł
(13 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją