Jak reklamuje wytwórca, są to pierwsze w historii słuchawki wykonane z wykorzystaniem nanotechnologii. Membrana ma grubość… no właśnie – dokładnie nie wiadomo jaką, bo producent używa bardzo nieprecyzyjnego określenia: „nanometer thickness”, co oznacza, że może mieć ona zarówno 2 nm, jak i 995 nm. Obstawiamy, że prawda leży zdecydowanie bliżej tej drugiej wartości. Mniej niż mikrometr to i tak strasznie mało. Trudno uwierzyć, żeby znacząco cieńsza folia nie uległa samoistnemu rozerwaniu już przy nanoszeniu przewodników. Mniejsza o to.
HE-1000 to nie tylko supercienka membrana, ale także specjalny asymetryczny układ magnetyczny, który redukuje wielkość wewnętrznej siatki magnetycznej blokującej swobodny przepływ dźwięku z membrany.
Trzeci kluczowy element nowych słuchawek to Windows Shade, czyli odpowiedź HiFiMAN-a na system Fazor u Audeze. Chodzi o to, by za pomocą specjalnej ażurowej konstrukcji maskownicy przetworników do minimum ograniczyć wpływ obudowy słuchawek na pracę przetworników i reprodukcję dźwięku poprzez redukcję niepożądanych odbić fali dźwiękowej.
Jak przystało na słuchawki za 3000 dolarów (w Polsce – ponad 13 tysięcy złotych), słuchawki są luksusowo wykonane.
Wykorzystano drewno, aluminium i skórę. Giętki, w pełni regulowany pałąk i perforowany pasek z cielęcej skóry w kształcie łuku mają gwarantować najwyższy komfort i wytrzymałość. Dzięki asymetrycznym, perforowanym padom wykonanym z połączenia weluru z naturalną skórą, w HE-1000 można spędzać długie godziny bez śladu zmęczenia uszu.
Jak twierdzi dystrybutor, „HE-1000 łamią dotychczasowe kanony słuchawkowego dźwięku w kwestii przestrzeni, klarowności, naturalności, zejścia basu i jego siły (w tym mocy generowanego ciśnienia akustycznego)”. Oczywiście, nie omieszkamy sprawdzić, jak HE-1000 sprawują się w praktyce i czy zdetronizują naszego obecnego czempiona – Audeze LCD-3.
Kontakt: Rafko, www.rafko.com | Cena: 13 595 zł