PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Bowers&Wilkins 606

Lut 05, 2020

Są o połowę tańsze od 706 S2, mają podobne gabaryty i podobnie jak one wykorzystują nowy głośnik z membraną Continuum. A to tylko początek podobieństw. Tamten model bardzo chwaliłem, więc – siłą rzeczy – oczekiwania są wielkie.

Dystrybutor: Audio Klan, www.audioklan.pl
Cena: 3198 zł za parę
Dostępne wykończenia: czarny mat (ciemna szarość), biały mat

Tekst i zdjęcia: Filip Kulpa

Artykuł pochodzi z Audio-Video 11/2018

audioklan

 

 


Zestawy głośnikowe Bowers&Wilkins 606

TEST


B&W 606 

 

Seria 600 niezmiennie od lat, a nawet dekad, pozostaje trzonem oferty B&W. I choć jej udział w globalnej sprzedaży nie jest największy ze wszystkich serii (w ujęciu wartościowym), to dzięki przystępnym cenom są to zdecydowanie najbardziej popularne zestawy głośnikowe tej marki. A więc te, które przypuszczalnie bardziej niż niedostępne „diamenty z serii 800” kształtują jej wizerunek wśród konsumentów.

W sierpniu 2018 r., a więc cztery i pół roku po premierze poprzedniej serii 600 (której historia sięga 1995 r.), firma anonsowała nową gamę 600, w której powróciła do pierwotnych oznaczeń modeli: z szóstką i zerem na początku (zamiast 68x). To już, nomen omen, szósta generacja sprzedażowego hitu B&W.

Pewnym zaskoczeniem może być fakt, że zakres oferowanych modeli uległ skurczeniu. Dostępne są tylko jedne, za to dość spore podłogówki (603), które zastąpiły model 683 S2. Prócz tego mamy do wyboru dwa monitory, głośnik centralny oraz trzy subwoofery, których konstrukcje nie różnią się jednak od modeli z poprzedniej gamy. Nas jednak bardziej interesuje to, ile dobrego dźwięku stereo można wycisnąć z większych monitorów, których cenę ustalono na niewiele wyższym poziomie niż w przypadku poprzedników (685 S2) – niespełna 3200 zł za parę.

 

Budowa

Pod względem wyglądu nowe 606-ki ewoluowały w stosunku do poprzedniej serii. Niczym nie zaskakują, pomijając może jeden drobny detal – szary odcień wooferów oraz brak portu BR na przedniej ściance (przeniesiono go do tyłu). O prawdziwym zaskoczeniu jednak nie może być mowy. Plecionka Continuum po raz pierwszy pojawiła się w B&W 3 lata temu w serii 800, rok temu – w serii 700, nic więc dziwnego, że teraz (choć trzeba przyznać, że zaskakująco szybko) debiutuje w gamie 600. Tym samym definitywnie pożegnano się z włóknem kewlarowym (niebawem Continuum zapewne wyprze kewlar także w instalacjach samochodowych).

Stylistykę serii 600 A.D. 2018 można określić jako konserwatywną i minimalistyczną zarazem. Na tle coraz bardziej dopieszczonych stylistycznie głośników konkurencji może ona wywoływać pewien niedosyt, ale samej jakości wykonania trudno coś zarzucić. Próżno tu jednak szukać naturalnych oklein czy wykończeń na wysoki połysk. Analogicznie jak wcześniej, dostępne są tylko dwie wersje wykończeniowe – biała i czarna (obie matowe).

B&W 606 zwrotnica

Zwrotnica jest wyjątkowo prosta. Nie ma nawet rezystora. Cewka jak w 706 S2, kondensator – już nie Mundorf. Przednia ścianka ma aż 27 mm grubości.

 

Obudowy wykonano z płyt mdf średniej grubości (18 mm) – pomijając front, który ma o połowę większą grubość. Wewnętrz znajduje się pionowy wieniec usztywniający – spina on ścianki górną i dolną oraz boczne. Wymiary są bardzo zbliżone do tych w modelu 706 S2 – skrzynki są o 5 mm wyższe, o 10 mm węższe i o 15 mm głębsze. Zakładając zbliżoną grubość ścianek obudów, otrzymujemy bardzo zbliżony litraż do tego, które mają modele 706 S2 i 705 S2. A to nie koniec podobieństw… Zwróćmy uwagę na pewną, łatwą do przeoczenia, a w rzeczywistości dość istotną różnicę – otóż oba głośniki przesunięto w górę, w efekcie czego tweeter znalazł się przy samej górnej krawędzi przedniej ścianki. Obydwa głośniki znajdują się też nieco bliżej siebie, co z punktu widzenia użytej filtracji (jakiej, o tym za chwilę) wcale nie jest obojętne.

Oględziny wnętrza ujawniają zaskakujący widok – chodzi o płytkę zwrotnicy. Składa się ona zaledwie z dwóch (nie licząc miniaturowego kondensatora) elementów: cewki w torze midwoofera i kondensatora połączonego z tweeterem. Żadnych rezystorów. Tym samym mamy do czynienia z najprostszą możliwą filtracją. To jest właśnie ogromna zaleta projektowania własnych głośników: są tak ze sobą zgrane, że filtrację można uprościć do minimum. Zaskakujący jest fakt, że producent nigdzie w swoich materiałach się tym nie chwali. Co ciekawe, dwukrotnie droższe 706 S2 mają bardzo podobną zwrotnicę – także z kondensatorem 5,1 µF (tyle że Mundorfa, tu jest tańszy niemarkowy odpowiednik) i cewką powietrzną (bardzo zbliżonej, jeśli nie identycznej wielkości); z tym, że te zestawy mają jeszcze rezystor i... coś jeszcze (podobnie jak 606). Krótko mówiąc, 606-ki mają jeszcze prostszą zwrotnicę, ale z tańszym kondensatorem.

Kolejne podobieństwo, a raczej zapożyczenie z serii 700, dotyczy terminali głośnikowych i portu FlowportTM (drobne wgłębienia poprawiające przepływ powietrza, sprawiają, że jest on niemalże laminarny – wolny od turbulencji) – ten zintegrowany element z tworzywa jest konstrukcyjnie identyczny jak w serii 700. Analiza wykresu modułu impedancji wskazuje na niższe zestrojenie układu rezonansowego, co oznacza użycie portu BR o innych wymiarach.

B&W 606 tweeter

Aluminiowa kopułka z tubą wytłumiającą Nautilus (z tyłu) to opracowanie zapożyczone ze starej serii 600, tudzież CM S2.

 

Dochodzimy wreszcie do głośników. I tu pojawia się druga istotna różnica. Tweeter nie jest kopułką typu „carbon dome” (co bynajmniej nie dziwi). Chroniona siateczką kopułka jest w całości aluminiwa i pochodzi z poprzedniej serii 600. Zawiera jednak drobne modyfikacje, jak przesunięcie aluminiowej kopułki do tyłu (poprawa spójności czasowej) czy magnes pochodzący z tweetera serii 700. Tak jak w poprzedniej serii 600, zastosowano tubę wytłumiającą oraz elastyczny montaż z wykorzystaniem polimerowej wkładki/uszczelki, bez pośrednictwa wkrętów. Ten sposób odprzęgania tweetera od drgającej obudowy jest konsekwentnie stosowany przez inżynierów B&W od wielu już lat.

Chłodnoszara plecionka Continuum, „gąbczasty” korektor fazowy i bardzo podobny gumowy resor zezwalający na duże wychylenia membrany to kolejne powinowactwo z serią 700. Skoro tak, to na pewno magnes i chassis są inne, nieprawdaż? I znów zdziwienie: chassis jest taakie samo – ma postać wąskich odlewanych, „złamanych” żeber. Nawet sposób wentylacji cewki oraz średnica układu magnetycznego (100 mm) są identyczne. Jedyna różnice dotyczy samej membrany – ma ona stałą grubość. Wstępny wniosek jest więc następujący: modelowi 606 znacznie bliżej konstrukcyjnie do 706 S2 niż do poprzednika (685 S2), w stosunku do którego zastosowano gorszy głośnik wysokotonowy, bardzo podobny midwoofer oraz nieco inną (prostszą) zwrotnicę, zachowując, terminale i port BR.

 

Impedancja i faza elektryczna

B&W 606 impedancja

Miło widzieć w niedrogich zestawach głośnikowych tak znakomite sparowanie elektryczne obu sztuk od pary. Wykresu modułów impedancji lewej i prawej kolumny niemalże dokładnie się pokrywają, co świadczy o wybornej powtarzalności głośników, wąskiej tolerancji parametrów elementów zwrotnicy (inna sprawa, że jest ona najprostsza z możliwych) i precyzyjnym montażu. Minimum impedancji przypada – typowo dla bas-refleksów – w górnym basie (196 Hz) i wynosi średnio 4,78 Ω (4,73/4,83 Ω). Wartość ta, jak również przebieg modułu impedancji pozwala sklasyfikować „606” jako zestawy znamionowo 6-omowe. Maksymalna wartość kąta fazowego jest spora (-60°), ale towarzyszy jej duża wartość modułu impedancji. 606-ki nie sprawią żadnych kłopotów nawet tanim wzmacniaczom.

Wykresy impedancji i fazy elektrycznej są generalnie dość czyste, z dwoma łagodnymi nierównościami przy ok. 560 Hz i dwukrotności tej częstotliwości (1120 Hz), co wskazuje na istnienie jakiegoś słabego rezonansu mechanicznego obudowy – sądząc po długości fali, może to być mod osiowy wzdłuż wysokości obudów. Bardzo podobny efekt – tyle że o mniejszym natężeniu – widać na wykresie modułu impedancji 706 S2 (TUTAJ). Zresztą, oba wyglądają łudząco podobnie (nawet wartości minimów są zgodne). Jedyna istotna różnica jest konsekwencją innego zestrojenia bas-refleksu – tu dostrojono go niżej, bo do częstotliwości niecałych 46 Hz (w 706 S2 jest to trochę ponad 54 Hz).

 

Brzmienie

Zanim opiszę swoje wrażenia z najważniejszej części testu, wyjaśnię, że najpierw dokonałem odsłuchów, a dopiero potem zajrzałem do środka testowanych kolumn. Skojarzenia z modelem 706 S2 były jednak mimowolne i przyznam, że cały czas zastanawiałem się, jak blisko (dźwiękowo) 606-kom do tych, skądinąd świetnych, monitorów. Nie ulega wątpliwości, że podobieństw jest wiele, ale są i pewne różnice. Zacznę od tych pierwszych, choć zaznaczam, że porównanie nie ma charakteru bezpośredniego. Od testu 706 S2 upłynęły trzy miesiące, a to zbyt wiele, by móc pokusić się o precyzyjne odniesienia. Ogólne wnioski da się jednak sformułować.

Tak jak droższy model, tak i 606-ki imponują przestrzennością. Tworzą dźwięk w ogromnym stopniu oderwany od głośników, swobodnie zawieszony w przestrzeni, o zadziwiająco sugestywnej głębi. Co ważne, efekt ten jest łatwo wyczuwalny nawet z niedrogą elektroniką (wzmacniacze Pioneer A-40AE, TAGA HTA-800, źródło Denon DNP-800NE), choć w pełnej krasie wychodził na jaw dopiero w systemie referencyjnym. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że z punktu widzenia koneserów dobrej stereofonii, 606 to prawdziwy rarytas. Obrazowanie źródeł, ich namacalność prezentują klasę wielokrotnie droższych zestawów głośnikowych. I nie jest to żadne nonszalanckie stwierdzenie znudzonego recenzenta, lecz fakt poparty bezpośrednim odniesieniem do testowanych w tym wydaniu AV zestawów T+A S2000 CTL. Mam poważne podejrzenia co do tego, że w omawianej materii 606-ki nie odstają in minus od 706 S2. A to więcej niż rekomendacja.

B&W 606 gniazda

Z tej perspektywy 606-ki do złudzenia przypominają 706-ki.

 

Druga zbieżna cecha, co było zresztą do przewidzenia, dotyczy dynamiki. Ta – jak na nieduże dwudrożne monitory – jest po prostu kapitalna. 606-ki grają z niebywałym w tej klasie oddechem i swobodą. Można naprawdę ostro „pruć” po rockowych, popowych czy bluesowych kawałkach, a te kolumny naprawdę się nie krztuszą, ani nie wołają o pomoc. Grają zaskakująco czysto i płynnie. Po cichu są żywe, ale nie ostre, a wraz ze wzrostem poziomu głośności tworzą dźwięk o rosnącej skali. Zadziwiające. Nie znam drugich pasywnych monitorów za około 3000 zł, które potrafią coś podobnego, choć, jak sięgnę pamięcią, „stare” 685 S2 też miały podobny atut. Kompresja i zniekształcenia pojawiają się znacznie później niż w innych monitorach. Ba, wiele małych podłogówek miałoby w starciu z 606-kami poważny problem.

Dokładnie to samo można powiedzieć o skali dźwięku, która jest ściśle powiązana z reprodukcją niskich tonów. W recenzji 706 S2 wspominałem o pewnym (umiarkowanym) podbiciu midbasu. Tańsze 606 wydają się, o dziwo, bardziej liniowe i niżej schodzące. Byłem doprawdy zdumiony tym, jak pełnym i nieskrępowanym dźwiękiem grają te małe kolumny. Obstawiłbym dowolny zakład, że nawet wytrenowany słuchacz stojący tyłem do tych kolumn nie odgadłby, że grają nieduże monitory. To, że producent deklaruje niższą częstotliwość graniczną (40 vs 45 Hz przy spadku -6 dB) to raczej nie jest przypadek; 606-ki naprawdę swobodnie schodzą w rejony „mocno sub-50-hercowe”, co w przypadku kolumn z 6,5-calowym wooferem i obudową o objętości rzędu 12 litrów stanowi niemałe osiągnięcie. Co więcej, niski bas nie przejawia oznak „wełnistości”, sztucznego napompowania czy spowolnienia. Da się oczywiście wyczuć naturę bas-refleksu, ale średni i wyższy podzakres naprawdę są równe i bezproblemowe. Cieszy to, że producent nie poszedł ścieżką „zróbmy efektowny, mocny bas, bo to przecież podstawa”, lecz obrał naprawdę fajne zestrojenie z akcentem na liniowość, dobre rozciągnięcie i więcej niż przyzwoite oddanie impulsów. Lepszy kompromis za 3200 zł z niedużych paczek trudno sobie wyobrazić. No, chyba że za cenę bardzo małej efektywności i obudowy zamkniętej.

Dawniejsze kolumny Bowersa miały problemy ze spójnością, oddaniem barw i podbarwieniami, szczególnie między średnicą a górą. Od dłuższego już czasu widać, to znaczy słychać, przemożną chęć konstruktorów, by zaradzić tym ułomnościom. I nie da się ukryć, że poczynili oni duże postępy na tym polu – najpierw w seriach CM S2, potem w nowej 800. Jednak prawdziwy przeskok dokonał się, moim zdaniem, w serii 700. A teraz także w 600 – tak przynajmniej zapowiada testowany model. Po dołku między średnicą a sopranami nie ma już właściwie śladu. Charakterystyka tonalna jest znacznie bliższa neutralności, acz wciąż z delikatnym ożywieniem wyższych rejestrów. W żadnym razie nie poczytuję tego jednak za wadę. Uważam wręcz, że takie zestrojenie jest bardzo udane, bo fizjologiczne. 606-ki wprost znakomicie poradziły sobie z naprawdę trudnym do właściwego odtworzenia wibrafonem Gary’ego Burtona (duet z Chickiem Coreą, album „Native Sense”). Słychać było długie, gładkie wybrzmienia, żadnych przykrych szklistości czy innych naleciałości. Oba głośniki są naprawdę dobrze „zszyte” – myślę, że duże znaczenie mają tu małe przesunięcia fazowe czy może opóźnienia grupowe, będące zasługą ekstremalnie uproszczonej filtracji. W rzeczy samej – środek pasma odznacza się nieznaną dawniej swobodą, lekkością i naturalnością. Nie ma efektu wycofania, ale też nie pojawia się żadna twardość czy natarczywość, co jest przypadłością niektórych, bardzo neutralnych tonalnie zespołów głośnikowych. Projektanci dopuścili się drobnych odstępstw od płaskiej charakterystyki, zapewne doskonale wiedząc, że nie stanowi ona celu samego w sobie. I słusznie.

B&W 606 woofer

Niewątpliwa niespodzianka: midwoofer ma identyczną konstrukcję jak ten w serii 700 S2

 

Wysokie tony określiłbym jako po prostu bardzo dobre. Mają nieznacznie twardą sygnaturę, jednak nie można powiedzieć, że są ostre czy przenikliwe. Ich nienaganna detaliczność, spore nasycenie powietrzem oraz zupełnie dobre różnicowanie barw sprawiają, że także klasyka brzmi świetnie, a skrzypce Adama Bałdycha wybrzmiewały niczego sobie. Niemniej, trzeba mieć na uwadze to, że 606-ki to kolumny niespotykanie (jak na tę cenę) przejrzyste. Z godną podziwu łatwością ukazywały różnice pomiędzy dwoma wspomnianymi wzmacniaczami Pioneera i TAG-i. Pioneer (szczególne jako końcówka mocy, połączony z regulowanym wyjściem Denona DNP-800NE) okazywał się zbyt szczupły i suchy, z kolei hybryda TAG-i wprowadzała nadmierne „umff” w średnim basie (co trochę raziło), jednocześnie rozmywając kontury i pogarszając świetną klarowność B&W. Ideałem byłoby wypośrodkowanie cech obu wspomnianych wzmacniaczy. Jak widać, 606-ki są naprawdę czułe na jakość i charakter elektroniki. Przy nieumiejętnym zestawieniu można dość łatwo wywołać efekt kliniczności, zaś idąc w drugą stronę – nietrudno o wytworzenie brzmienia ocieplonego, z trochę nieokiełznanym basem. Chcąc uzyskać optimum, warto rozejrzeć się wśród wzmacniaczy droższych niż same kolumny, i to raczej nie o 500 zł, tylko o „trochę” więcej. Warto zaznaczyć, że efektywność 88 dB (realna) daje możliwość rozglądania się wśród amplifikacji małej mocy – nie mówię, że od razu lampowej (choć to może też), ale na przykład w klasie A (Sugden A21?). A to stwarza naprawdę ciekawe możliwości eksperymentowania. Do tego dobre źródło cyfrowe lub gramofon i można zbudować świetny system za około 10–12 tysięcy złotych, który u niejednego posiadacza znacznie kosztowniejszych systemów może wywołać kwaśną minę. Z tymi Bowersami nie ma żartów!

 

Galeria

 

Naszym zdaniem

Tak jak nowe 700-ki okazały się dużym krokiem naprzód względem poprzedzającej gamy CM S2, tak nowe 606-ki reprezentują chyba jeszcze większy skok jakościowy w porównaniu z poprzednią serią 600. Jakość brzmienia tych monitorów jest, w moim odczuciu, nadspodziewanie dobra. Niewątpliwie są to jedne z najlepszych znanych nam pasywnych kolumn kompaktowych za około 3000 zł.

B&W 606 ocena i dane techniczne

System odsłuchowy:

  • Pomieszczenie: 30 m2 zaadaptowane akustycznie, dość silnie wytłumione
  • Źródła: Auralic Aries, SOtM SMS-200 + Meitner MA-1, Denon DNP-800NE
  • Przedwzmacniacz: Conrad-Johnson ET2
  • Wzmacniacz mocy: Audionet AMP1 V2
  • Wzmacniacze zintegrowane: TAGA HTA-800, Pioneer A-40AE
  • Interkonekty: Stereovox HDSE, Albedo Metamorphosis
  • Kable głośnikowe: KBL Sound Red Eye Ultimate, Albedo Blue
  • Akcesoria: stoliki Rogoz Audio 4SPB/BBS, StandART STO, platformy antywibracyjne PAB (pod przedwzmacniaczem i przetwornikiem c/a)
  • Zasilanie: dedykowana linia zasilająca, listwy Furutech f-TP615, GigaWatt PF-2, kable zasilające KBL Sound Himalaya PRO, Zodiac
Oceń ten artykuł
(6 głosów)

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją