Brzmienie
Tańszy z Topazów jest przede wszystkim słabszy mocowo, co objawia się limitem maksymalnej głośności, a także mniejszą skalą brzmienia. W gruncie rzeczy są to wzmacniacze dość podobne, ale Topaz 5 wydaje się bardziej zawoalowany, mniej wyrazisty, nie tak dokładny i nie tak bezpośredni. Brzmienie jest jakby bardziej przygaszone. To taki Topaz 10 z lekką mgiełką, grający ciszej.
Przekłada się to na gorszą namacalność źródeł pozornych, które odczuwa się, jakby grały w oddali. Nie wynika on z odsunięcia pierwszego planu ani przesunięcia całej sceny do tyłu. To kwestia słabej przejrzystości.
Z kolei przestrzeń jest całkiem niezła. Nie można tu, co prawda, mówić o jakichś dużych rozmiarach sceny, ale np. ogniskowanie wokalu na środku jest bardzo stabilne.
Większe różnice pomiędzy braćmi z tej samej marki pojawiają się w zakresie dynamiki i basu. Tutaj Topaz 5 ustępuje wszystkim pozostałym uczestnikom testu. Ma zmiękczony atak na średnich tonach oraz zaokrąglony bas. Poza złagodzeniem konturu, nie można mieć jednak do basu jakichś większych zastrzeżeń, pamiętając cały czas o cenie. Barwa, choć oczywiście dalece niedoskonała, jak na tak tani wzmacniacz, jest w sumie niezła. Na pewno nie można mu zarzucać jej ujednolicania.