PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Aurorasound VIDA Prima

Lip 14, 2020

Lampa czy tranzystor? – odwieczne pytanie nurtujące audiofilów i konstruktorów. A może tranzystor, który w pewnych aspektach potrafi brzmieć, jak lampa? Testujemy taką właśnie propozycję firmy Aurorasound.

Dystrybutor: Audio Atelier www. audioatelier.pl
Cena: 5790 zł
Dostępne wykończenia: srebrne/drewno

Tekst: Marek Dyba, Filip Kulpa, Ludwik Igielski (opis techniczny) | Zdjęcia: AV

Artykuł pochodzi z Audio-Video 5/2020 - Kup pełne wydanie

audioklan

 

 


Przedwzmacniacz gramofonowy Aurorasound VIDA Prima

TEST

Aurorasound VIDA Prima
 

Wreszcie! – zakrzyknąłem głośno, gdy dowiedziałem się, że na polski rynek trafią produkty relatywnie młodej, ale już cenionej w wielu krajach świata japońskiej firmy Aurorasound. Choć jej produkty pojawiają się na światowych wystawach od 2013 roku, to być może ci z Państwa, którzy na nich nie bywają, nawet tej nazwy nie znają. Zacznijmy więc od początku. Firma została założona w Yokohamie w 2010 roku przez Shinobu Karaki. Już we wczesnej młodości pasjonował się on dwiema rzeczami: graniem na gitarze i budową urządzeń do odtwarzania muzyki. Zawodowe życie, ponad 28 lat, spędził pracując w japońskim oddziale Texas Instruments, której nie trzeba specjalnie przedstawiać. Gdy odszedł na wcześniejszą emeryturę, wrócił do młodzieńczych pasji, ucząc gry na gitarze i budując – początkowo na własny użytek – urządzenia audio. W końcu założył firmę Aurorasound, której pierwszym produktem był lampowy przedwzmacniacz liniowy CADA z wbudowanym, opartym na licencji M2Techa, przetwornikiem cyfrowo-analogowym. Produktem tym zainteresował się jeden z najbardziej znanych salonów audio w Tokio; reszta to – jak się to mówi – historia.

W kolejnych latach do oferty dołączały kolejne produkty, np. w 2012 roku pierwszy przedwzmacniacz gramofonowy o nazwie VIDA (vinyl disc amplifier) i właśnie to urządzenie przetarło szlaki produktom Aurorasound w audiofilskim świecie. Korekcja RIAA odbywa się w układzie LCR, co jest rzadko stosowanym, a cenionym rozwiązaniem. O zaangażowaniu pana Karaki w poszukiwania najlepszych komponentów najlepiej świadczy fakt, iż osobiście wybrał się do siedziby Lundahla, by upewnić się, że zostaną dla niego wyprodukowane cewki o odpowiednich parametrach. VIDA pracuje zarówno z wkładkami MM, jak i MC, ponadto urządzenie wyposażono w zewnętrzny zasilacz. Wykonanie i wykończenie jest iście japońskie – słowem liczy się każdy, najdrobniejszy detal. Estetyka, jak w przypadku każdego urządzenia, może się podobać lub nie, ale nie sądzę, by nieco oldskulowy wygląd, połączenie drewna z aluminium, mógł kogokolwiek zniechęcić. Klienci mają ponadto kilka opcji tzw. customizacji urządzenia, od koloru począwszy (zamiast ciemnego drewna może być kolor czarny), przez wejścia zbalansowane, po opcjonalny kabel zasilający (łączący zasilacz z urządzeniem). Według mnie, to urządzenie absolutnie wyjątkowe w relacji do ceny wynoszącej 18 tys. złotych.

W ofercie Aurorasound znajdziemy w sumie trzy przedwzmacniacze gramofonowe – flagowy VIDA Supreme, wspomniany VIDA oraz zdecydowanie najtańszy z nich wszystkich VIDA Prima – przedmiot niniejszej recenzji. Firma oferuje również lampowe końcówki mocy PADA, tranzystorowy przedwzmacniacz PREDA (nietypowe zestawienie) oraz wzmacniacz słuchawkowy HEADA.

 

Budowa

Niewielka obudowa recenzowanego modelu to dość nietypowe połączenie trzech materiałów: drewna, stali i aluminium. Minimalistyczna czołówka z owalnym logo producenta i podświetlanym na pomarańczowo przyciskiem wyciszania wyjść (bardzo przydatna funkcja w przypadku gramofonu) jest zrobiona z aluminium, podobnie jak tylna ścianka, na której znajdziemy pojedyncze pary wejść i wyjść RCA oraz bardzo minimalistyczny zestaw regulacji: przełącznik wzmocnienia (MM/MC) i przełącznik obciążenia. Producent nie specyfikuje konkretnych wartości, a jedynie wyjaśnia, że ustawienie MC-Low jest właściwie dla wkładek o rezystancji wewnętrznej (uzwojenia) poniżej 15 Ω, zaś MC-High – dla impedancji wynoszącej 15 Ω lub więcej. Z pomiarów Paula Millera (HiFi News) wynika, że pierwsze z ustawień odpowiada impedancji wejściowej 75 Ω, drugie – 900 Ω. Nie przewidziano żadnej możliwości regulacji pojemności wejściowej. Zwolennicy precyzyjnego dopasowywania ustawień do danej wkładki będą więc zawiedzeni.

Aurorasound VIDA Prima wnetrze

Nie ma obaw o brak ekranowania układu. Obudowa jest w całości stalowa.

 

Właściwa obudowa urządzenia jest złożona ze stalowych blach, które pełnią funkcję ekranującą (niewątpliwie istotną w przypadku operowania sygnałami o amplitudzie ułamków miliwolta). Stalowy korpus wsunięto w zamknięty profil drewniany, który nadaje Primie ciepłego i wyjątkowo przyjemnego wyglądu. Elementami mocującymi drewnianą „skorupkę” do korpusu są cztery śruby w spodniej ściance, którymi przytwierdzono stopki wykonane z tworzywa (z daleka imitujące aluminium).

Wnętrze VIDY Primy jest równie minimalistyczne, jak stylistyka. Znalazła się tu jedna płytka zajmująca niewiele ponad połowę bardzo kompaktowej obudowy. Zawiera ona zasilacz liniowy z transformatorem toroidalnym RS o dwóch uzwojeniach wtórnych (22 V), sześcioma diodami Schottky’ego, trzema scalonymi stabilizatorami napięciowymi (2 x 7815A i 7812A) i czterema elektrolitami Nichicon Fine Gold 1000 µF/50 V. Korekcja RIAA jest realizowana częściowo aktywnie w pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego, a częściowo pasywnie, za pośrednictwem filtru CR złożonego z kondensatorów MKP Wima i rezystorów metalizowanych. Szczegóły tego rozwiązania i przyczyny, dla których je zastosowano opisaliśmy w apli „Dla dociekliwych” na następnej stronie. Pierwsza sekcja bazuje na ultraniskoszumnych wzmacniaczach operacyjnych LT1115. Dodatkowe wzmocnienie zapewnia podwójny wzmacniacz operacyjny OPA2604AP. (FK)

 

Tajemniczy termin „NF+CR type system” (dla dociekliwych)

Każdy przedwzmacniacz korekcyjny do gramofonu realizuje korekcję charakterystyki częstotliwościowej opisaną trzema stałymi czasowymi: 3180 µs, 318 µs i 75 µs, zwaną RIAA. Pod koniec lat 70. ubiegłego stulecia wprowadzono jej uzupełnienie w postaci kolejnej stałej 7950 µs (korekcja IEC albo „nowa” RIAA), niezbędnej do tłumienia wibracji pochodzących od napędów gramofonowych (częstotliwości poniżej 30 Hz). Miało to pewien sens, gdyż nie wszystkie ówcześnie produkowane gramofony reprezentowały naprawdę wysoką jakość dźwięku. W obecnie produkowanym sprzęcie audiofilskim nie stosuje się tego uzupełnienia, a tym bardziej w high-endowym. O tzw. „czwartej” stałej Neumanna 3,18 µs także nie będziemy tutaj mówić, gdyż nie jest zbytnio rozpowszechniona, a poza tym na potrzeby niniejszego opisu tylko zaciemniałaby wytłumaczenie istoty problemu.

Żaden przetwornik, niezależnie czy jest to MM, MI, czy MC nie generuje sygnału o liniowej charakterystyce, tylko sygnał o amplitudzie zależnej od częstotliwości. Na przykład, wkładka MM na wyjściu oferuje taki poziom, że dla małych częstotliwości ma on wartość o 20 dB mniejszą niż przy 1 kHz i o 40 dB niż przy 20 kHz. Jak temu zaradzić? Trzeba zastosować odpowiednie wzmocnienie, zależne od częstotliwości, a więc zamiast charakterystyki wznoszącej się wraz ze zwiększaniem się częstotliwości (jak dla wkładki) trzeba zastosować proces odwrotny, czyli charakterystykę opadającą (przedwzmacniacz). Wynikiem będzie płaska charakterystyka w całym zakresie częstotliwości oraz poziom sygnału zwiększony do wartości porównywalnej z innymi źródłami liniowymi.

Aurorasound VIDA Prima wzmacniacze operacyjne

Układ elektroniczny jest bardzo prosty. Bazuje na dwóch typach wzmacniaczy operacyjnych (LT1115, OPA2604AP) i korekcji RIAA realizowanej w sposób semi-pasywny.

 

Rozwiązań problemu jest kilka. Można zastosować układ all-in-one, czyli jeden stopień wzmocnienia (bardzo dużego) i pełną korekcję (wszystkie trzy stałe) w globalnej pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego. Takie rozwiązanie obowiązuje od wielu lat w większości sprzętu, niekoniecznie taniego. Drugim rozwiązaniem jest zastosowanie dwóch albo trzech stopni wzmacniających i umieszczenie pomiędzy nimi pasywnych ogniw RC (a w ekstremalnie drogich przedwzmacniaczach gramofonowych nawet kosztownych LCR), czyli tłumików między poszczególnymi stopniami. Można oczywiście je skomasować razem i wykorzystać tylko dwa stopnie wzmacniające, albo podzielić – i wtedy potrzebne będą trzy takie stopnie wzmocnienia. Jest też rozwiązanie pośrednie, czyli wariant z korekcją semi-pasywną. Co to takiego? Część charakterystyki jest korygowana w pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego, a pozostała przez pasywne ogniwo. I takie właśnie rozwiązanie zastosowano w przedwzmacniaczu Vida Premium firmy Aurorasound.

W opisie producenta napotykamy na diagram przedstawiający zasadę działania układu. Mamy zatem dwa stopnie wzmocnienia (wzmacniacze operacyjne) i tajemnicze pola z opisami, jak w tytule. Pierwsze „NF High Range” odpowiada pętli ujemnego sprzężenia zwrotnego, którego zadaniem jest realizacja dwóch pierwszych stałych czasowych, czyli 3180 µs i 318 µs (w dużym uproszczeniu mowa jest o korekcji dźwięku w zakresie częstotliwości od 20 Hz do 1000 Hz). Skąd zatem taki pozornie niepasujący opis anglojęzyczny? Otóż najprawdopodobniej autorowi chodziło o górą część przebiegu charakterystyki przenoszenia (wzmocnienia) powyżej osi odniesienia. Natomiast „CR Low Range” odnosi się do pozostałej części pasma (tehh wysokiej), dla którego przebieg wzmocnienia znajduje się poniżej osi zera dB.

Mamy więc klasyczny układ z korekcją semi-pasywną, ale z jedną istotną różnicą. Otóż w przeciwieństwie do większości obecnie spotykanych tego typu rozwiązań (np. firmy Pro-Ject, Naim Audio i wielu innych), korekcja w zakresie niskich częstotliwości trafiła do pierwszego stopnia wzmacniającego, a nie drugiego. Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Po pierwsze, wynika to z doboru konkretnych typów zastosowanych wzmacniaczy operacyjnych. Pierwszy w torze (Linear Technology LT1115) oferuje znacznie szersze pasmo przenoszenia przy wzmocnieniu jednostkowym (parametr ten jest bardzo istotny z punktu widzenia uzyskiwanych zniekształceń fazowych i wydajności prądowej niezbędnej do przeładowania pojemności występujących w pętli RIAA). Dodatkową okolicznością może być konieczność zastosowania subtelnych różnic w wartościach elementów, zależnie od trybu pracy (MM/MC). Tak skonstruowany pierwszy stopień przedwzmacniacza rozwiązuje nam kilka istotnych spraw. Po drugie, kolejny stopień (Burr-Brown OPA2604AP) jest zoptymalizowany pod kątem dużej impedancji wejściowej (potrzebniej do realizacji pasywnej korekcji dla sopranów) oraz dobrej wydajności prądowej, tak aby uzyskać małą impedancję wyjściową (na poziomie 47 Ω). Rzadko kiedy te wymagania daje się pogodzić z jednoczesną realizacją korekcji RIAA – chyba że mówimy o rozwiązaniach najwyższej klasy. (LI)

 

Brzmienie

Na początek jedna sugestia dotycząca ustawienia impedancji wejściowej dla wkładek MC. Teoretycznie powinno się wybrać ustawienie MC High lub MC Low w zależności od rezystancji wewnętrznej wkładki. Proponuję jednak zacząć od ustawienia... MM, czyli obciążenia 47 kΩ. Przyznaję, że to nie jest mój pomysł – znalazłem go w sieci. Po usłyszeniu, jak otwarta, pełna powietrza, energetyczna, jest góra pasma w tym właśnie ustawieniu, przeprowadziłem w tej konfiguracji sporą część odsłuchów. Nie twierdzę, że sprawdzi się to z każdą wkładką. Chodzi jedynie o to, żeby nie przeoczyć tej opcji, automatycznie wybierając ustawienie MC. Spróbujcie każdego z nich – to niczym nie grozi (pomijając rezonans elektryczny w pasmie daleko ponadakustycznym), a może przynieść zaskakujące efekty.

Aurorasound VIDA Prima gniazda

VIDA Premium ma tylko dwa ustawienia obciążenia dla wkładek MM oraz dwupozycyjną regulację wzmocnienia (40/64 dB).

 

Producent zaleca co najmniej 100 godzin wygrzewania Primy, zaznaczając, że pełnię możliwości osiąga ona po dwukrotnie dłuższym czasie. Urządzenie przyjechało do mnie jako zupełnie nowe i w momencie rozpoczęcia testu miało „przebieg” wynoszący mniej więcej połowę zalecanego minimum. Mimo to, zrobiło na mnie ogromne wrażenie – i to pomimo faktu, że słuchałem go bezpośrednio po trzykrotnie droższym modelu VIDA. Od razu poczułem się „jak w domu” – brzmienie obu modeli ma bowiem bardzo zbliżoną charakterystykę. Naprawdę sporo czasu zajęło mi ustalenie, pod jakim względem Prima ustępuje droższej konstrukcji – i to bynajmniej nie w stopniu bardzo wyraźnym. Już pierwszy odsłuchany krążek, „Kiedy byłem” tria Adama Czerwińskiego (znakomicie wydany przez wytwórnię AC Records) ukazał znajome, przestrzenne granie ze sceną śmiało wykraczającą poza rozstaw kolumn i sięgającą daleko wgłąb – aż za ścianę znajdującą się za kolumnami. Dźwięk miał rozmach, skalę i swobodę, które z rzadka daje się uchwycić w nagraniach studyjnych. Nie chodzi o to, że testowany przedwzmacniacz dodaje coś od siebie. Niczym rasowa lampa, phono Aurorasound okazuje się wybitnym specjalistą w tych aspektach dźwięku, które zwykle kojarzymy z układami lampowymi. W szczególności, potrafi kreować wyjątkowo realistyczną przestrzeń i akustykę nagrania. Prawdziwy spektakl zaczyna się jednak dopiero wtedy, gdy pod igłę trafia dobre nagranie koncertowe, jak choćby „Special 33” Tria Blicher Hemmer Gadd. To kolejna doskonała realizacja, w której palce maczał Matthias Lück z firmy Brinkmann. Testowane phono znakomicie poradziło sobie z angażującym oddaniem koncertowej atmosfery tego nagrania. Na obu wspomnianych krążkach zagrali znakomici perkusiści i mimo że polska realizacja jest bardzo dobra, to właśnie popisy Steve’a Gadda zrobiły na mnie duże wrażenie. Rzecz w umiejętności tego malucha oddania szybkości i energii uderzeń pałeczek perkusji, sprężystości bębnów, twardości i dźwięczności blach, ich różnicowania oraz doskonałego timingu. Przepraszam za kolokwializm, ale słuchając tego krążka miałem prawdziwy „odjazd”. A przecież znam tę produkcję niemal na pamięć – zarówno z odsłuchów w moim prywatnym systemie, jak i z wielokrotnie droższych konfiguracji Soundclubu prezentowanych przy rozmaitych okazjach. Ale perkusja to nie wszystko, bo i Hammondy, ale i saksofon brzmiały znakomicie, grając pełnym, soczystym, energetycznym, ale i naturalnym, wręcz organicznym dźwiękiem. Oddanie barwy, faktury, sposobu grania – wszystko było naprawdę wysokiej próby. Całość odbierałem jako spójną, płynną i – w zależności od ustawienia impedancji wejściowej – ostrzejszą (ustawienie MM) lub gładszą (MC Low lub High). Wciąż jestem pod wrażeniem tego, jak energetyczne to było granie, jak dobrą dynamikę – także w skali mikro – zaprezentował japoński maluch. Mam tu na myśli przede wszystkim instrumenty akustyczne.

Aurorasound VIDA Prima gniazda

A rock, symfonika? Tu nieco wyraźniej zaznaczyły się różnice w porównaniu z trzykrotnie droższym modelem. Gdy przyszło do zagrania „Nocy na Łysej Górze” Musorgskiego z krążka „The Power of Orchestra” dało się odczuć, że co prawda skala dźwięku jest zbliżona, ale jednak droższy model grał z większą swobodą i precyzją. Nie mając jednak możliwości takiego bezpośredniego porównania, trudno byłoby dojść do podobnych wniosków. Podobnie było z moją ukochaną płytą Dire Straits, czyli „Love Over Gold” wydanej przez MoFi (2 x 45 rpm). Bez porównań z dużo droższymi konkurentami można się naprawdę zdziwić, jak nisko schodzi bas Primy, jaką energią nasyca zakres niskich, ale także średnich i wysokich tonów, jak czytelnie oddaje puls nagrań. A przy tym wszystkim nie zaniedbuje ani średnicy, w której królowały wokal i gitara Knopflera, ani górnej części pasma, gdzie było słychać czyste, dobrze różnicowane, dźwięczne blachy. VIDA oferowała nieco czarniejsze tło, które przekładało się na nieco lepszą rozdzielczość, na większe nasycenie drobnych detali i subtelności, lepsze różnicowanie barwy i cieniowanie dynamiki. Podkreślam jednak, że nie były to duże różnice.

 

Galeria

 

Naszym zdaniem

Do tej pory, za perełkę wśród niezbyt drogich phonostage’y uważałem ESELab Nibiru, które to urządzenie sam posiadam. VIDA Prima współpracuje zarówno z wkładkami MC, jak i MM (a nie tylko MC), ma trzy ustawienia impedancji (Nibiru nie ma żadnego) oraz niezwykle użyteczny przycisk Mute. W dodatku kosztuje o kilkadziesiąt procent mniej – mimo że pochodzi z Japonii. Przy cenie 5800 zł jest to wyjątkowo dobry przedwzmacniacz gramofonowy, który spisywał się fantastycznie w systemie, w którym był zdecydowanie najtańszym elementem, kosztując ponad dwukrotnie mniej niż wkładka. Mając do dyspozycji dużo droższe przedwzmacniacze, wcale nie odczuwałem potrzeby powrotu właśnie do nich. To zadziwiający wynik nie tylko w kontekście ceny, ale przede wszystkim – zawartości wnętrza Primy.

Miłośnikom czarnych płyt poszukującym przedwzmacniacza gramofonowego wysokiej klasy za relatywnie niewielkie pieniądze, szczerze radzę, by ustawili się w kolejce do odsłuchu. To, co potrafi to niepozorne pudełko jest w mojej opinii niedostępne dla wielu, dwukrotnie droższych konkurentów. Primę można zatem potraktować jako długoterminową inwestycję, mając już nawet relatywnie niedrogi gramofon. Ma ona na tyle znaczny potencjał, że „przetrwa” kolejne upgrade’y napędu, ramienia czy wkładki, choć w przypadku tej ostatniej (MC) warto dokładnie zbadać kompatybilność pod kątem poziomu wyjściowego i sugerowanego obciążenia.

Artykuł pochodzi z Audio-Video 5/2020 - Kup pełne wydanie

Aurorasound VIDA Prima ocenaSystem odsłuchowy:

  • Pomieszczenie: 24 m2, z częściową adaptacją akustyczną – ustroje Rogoz Audio i AudioForm
  • Wzmacniacz: GrandiNote SHINAI
  • Kolumny: GrandiNote MACH4
  • Źródło analogowe: gramofon J.Sikora Standard Max, ramię J.Sikora KV12 z wkładką AirTight PC3
  • Przedwzmacniacz gramofonowy: ESE Lab Nibiru V.5, GrandiNote Celio mk IV
  • Kable sygnałowe: LessLoss Anchorwave, Hijiri Million Kiwami, KBL Sound Zodiac XLR
  • Kable głośnikowe: LessLoss Anchorwave
  • Zasilanie: dedykowana linia od licznika kablem Gigawatt LC-Y, kondycjoner i listwa: Gigawatt PC3 SE EVO+ i Gigawatt PF2 mk2, LessLoss DFPC Signature, Gigawatt LC-3, gniazdka ścienne Gigawatt i Furutech

 

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Więcej w tej kategorii: « Emotiva XPS-1 Gen 2

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją