Wzmacniacz, który powstał głównie chyba po to, by klientowi, który „dziesiątkę” uznaje za zbyt drogą, dać jakąkolwiek alternatywę, bez odsyłania do konkurencji.
Dystrybutor: Audio Center, www.audiocenter.pl |
Tekst: Marek Lacki | Zdjęcia: Filip Kulpa |
|
|
Cambridge Audio Topaz AM5 - Wzmacniacz zintegrowany
TEST
Topaz AM5 jest najtańszym wzmacniaczem marki Cambridge Audio i zarazem jedynym w ofercie, a także jedynym w grupie testowej, pozbawionym zdalnego sterowania. W dzisiejszych czasach to śmiały krok. Minimalistyczne podejście konstruktorów, celem zbicia ceny, wydaje się trochę pozorne, bo przednią ściankę wyposażono całkiem bogato – nie zrezygnowano z regulacji balansu, basu, wysokich tonów, a także z wejścia dla odtwarzaczy mobilnych (3,5 mm). Także na samej przedniej ściance nie starano się poczynić oszczędności – pozostała aluminiowa. W tym momencie warto wspomnieć, że wcześniej oferowany był jeszcze równolegle tańszy model Topaz 1, który nie miał regulatorów barwy.
Budowa
Rzut oka na tył pozwala jednak zauważyć pewien kompromis – zamontowany na stałe kabel. Wejścia liniowe są cztery, a obok nich znajduje się wyjście do nagrywania o stałym poziomie. Gniazda głośnikowe są pojedyncze.
Wnętrze jest niemal puste. Po lewej znajduje się niewielki transformator EI, zaś z przodu, bezpośrednio przy ściance, położono wąską płytę główną, która zawiera cały układ wzmacniacza, oparty częściowo na układach scalonych – dotyczy to także końcówki mocy (podobnie jak w AM10). Wykorzystano dwa wzmacniacze operacyjne JRC 4558D, jednakże w większości tor jest dyskretny, aż do końcówek mocy opartych na pojedynczym dwukanałowym układzie scalonym, zapewniającym skromną moc 25 W na kanał (przy 8 Ω).
Brak zdalnego sterowania powoduje, że wyłącznik prądu jest mechaniczny – nie ma więc trybu stand-by. Oszczędności, jak widać, jest sporo. A jak to wszystko przekłada się na jakość dźwięku?
Brzmienie
Tańszy z Topazów jest przede wszystkim słabszy mocowo, co objawia się limitem maksymalnej głośności, a także mniejszą skalą brzmienia. W gruncie rzeczy są to wzmacniacze dość podobne, ale Topaz 5 wydaje się bardziej zawoalowany, mniej wyrazisty, nie tak dokładny i nie tak bezpośredni. Brzmienie jest jakby bardziej przygaszone. To taki Topaz 10 z lekką mgiełką, grający ciszej.
Przekłada się to na gorszą namacalność źródeł pozornych, które odczuwa się, jakby grały w oddali. Nie wynika on z odsunięcia pierwszego planu ani przesunięcia całej sceny do tyłu. To kwestia słabej przejrzystości.
Z kolei przestrzeń jest całkiem niezła. Nie można tu, co prawda, mówić o jakichś dużych rozmiarach sceny, ale np. ogniskowanie wokalu na środku jest bardzo stabilne.
Większe różnice pomiędzy braćmi z tej samej marki pojawiają się w zakresie dynamiki i basu. Tutaj Topaz 5 ustępuje wszystkim pozostałym uczestnikom testu. Ma zmiękczony atak na średnich tonach oraz zaokrąglony bas. Poza złagodzeniem konturu, nie można mieć jednak do basu jakichś większych zastrzeżeń, pamiętając cały czas o cenie. Barwa, choć oczywiście dalece niedoskonała, jak na tak tani wzmacniacz, jest w sumie niezła. Na pewno nie można mu zarzucać jej ujednolicania.
Galeria
- Cambridge Audio Topaz AM 5 Cambridge Audio Topaz AM 5
- Gniazda Gniazda
- Pilot Pilot
- Wnętrze Wnętrze
- Wnętrze Wnętrze
- Ocena i dane techniczne Ocena i dane techniczne
https://m.avtest.pl/audio-video-show/audio-video-show-2018/item/359-cambridge-audio-topaz-am-5?showall=1#sigProGalleria395b0a1e2e
Naszym zdaniem
Topaz AM5 jest sporo tańszy od „10-tki” i uwzględniając ten fakt można by stwierdzić, że regres w jakości brzmienia jest proporcjonalny do ceny (choć przy okazji tracimy także wyświetlacz i wejście gramofonowe). Małemu Topazowi bardziej jednak doskwiera co innego: obecność Pioneera A-20, który jest pod każdym względem – brzmienia, wyposażenia i wykonania – zwyczajnie dużo lepszy.
System odsłuchowy:
- Pomieszczenie: 37 m2 zaadaptowane akustycznie, kolumny ustawione na dłuższej ścianie w jednej trzeciej długości pokoju; niezależna linia zasilająca 25 A.
- Przetwornik: C/A: M2Tech Young DSD
- Kolumny: Equilibrium Atmosphere 2012
- Kable cyfrowe: USB Wireworld Ultraviolet 7/ iFi Audio iUSB Power + iFi Audio Gemini
- Kable głośnikowe: Equilibrium Equilight
- Interkonekt: Equilibrium Turbine RCA
- Kondycjoner: Enerr AC Point One
- Stolik: Rogoz Audio 4SPB3/BBS
Pozostałe wzmacniacze w teście:
Podsumowanie testu - Wzmacniacze zintegrowane 900 - 1200 zł
Okazuje się, że w grupie budżetowych wzmacniaczy występują naprawdę duże różnice w jakości brzmienia oraz w stopniu wyrafinowania układów – nawet większe niż w przypadku urządzeń dwu-, trzykrotnie droższych.
Gwiazdą naszego testu okazał się Pioneer A-20 – kolejny po nieco droższym modelu A-30 wzmacniacz tej marki, który wyznacza poziom odniesienia dla innych urządzeń w swojej klasie. Wygląda na to, że inżynierom Pioneera zaprezentowano na stole wszystkie dostępne na rynku wzmacniacze z rozważanego przedziału cenowego i wydano polecenie: „zróbcie coś znacznie lepszego!” No i zrobili. Nie dość, że Pioneer jednoznacznie dystansuje rywali pod względem brzmienia, to jeszcze jest od nich tańszy – pomijając Cambridge Audio Topaz AM5, który jest modelem jakby niepasującym do tej grupy. Jego konstrukcja i ubogie wyposażenie (brak pilota!) nie uzasadniają ceny 890 zł.
Fani brytyjskiej marki nie powinni jednak czuć się poszkodowani, bo droższy AM10 to znacznie lepsze urządzenie niż „5-tka”. Bardziej dynamiczne, ale też o wiele bardziej rzetelnie wykonane i dużo lepiej wyposażone. Warte swojej ceny. Nad Pioneerem dzierży przewagę w trzech drobnych szczegółach: ma 3,5-mm wejście na froncie, jest płaski, dzięki czemu o wiele łatwiej będzie go zmieścić w szafce, ma praktyczny wyświetlacz pokazujący poziom głośności.
Denon PMA-520AE to też całkiem niezła propozycja. Wygląda znakomicie i zapewnia kompetentny dźwięk z dobrym basem. Również i jego łatwiej zmieścić w szafce, bo jest bardzo płytki.