Wydrukuj tę stronę

Sennheiser HD800s

Lis 25, 2016

Mało które słuchawki cieszą się taką renomą i mają tylu zagorzałych zwolenników co „osiemsetki” Sennheisera. Ale nic nie jest wieczne, więc producent postanowił je poprawić. Tym bardziej, że wielu zarzucało, że mają nadmiernie wyostrzone wysokie tony.

Dystrybutor: Aplauz, www.aplauaudio.pl 
Cena: 6499 zł

Tekst i Zdjęcia: Filip Kulpa

audioklan

 

 


Słuchawki Sennheiser HD800s
TEST

Sennheiser HD800s 1 aaa

Rzeczywiście HD800 były (i nadal są) jasne. Ich góra wręcz kole w uszy, a wszelkie zabiegi polegające na „dobieraniu odpowiedniego toru odsłuchowego" mają swe źródło właśnie w charakterystyce wysokich tonów – dalekich od liniowości. A jednak na prezentacji topowych dynamicznych Sennheiserów zgromadziło się bardzo liczne grono fanów, którzy wybaczają im tę niezbyt neutralną charakterystykę, doceniając w zamian ich niezaprzeczalne walory: rewelacyjny wgląd w nagrania, przejrzystość i przestrzenność brzmienia. Także najwyższy komfort noszenia tych lekkich, otwartych słuchawek. Są przy tym świetnie wykonane.

Wśród fanów HD800 pojawili się też i tacy, których do końca nie satysfakcjonowała fabryczna wersja. Większość poprzestawała na upgradzie łatwo wymiennego okablowania, ale byli też i tacy, którzy w bardziej inżynierski sposób postanowili zaradzić wrodzonej przenikliwości wysokich tonów, a konkretniej – pikowi na charakterystyce przy ok. 6 kHz; jak ustalono w niezależnych pomiarach. Hobbyści ci wpadli na pomysł wytłumienia muszli od wewnątrz – po to, by ów pik utemperować, a wraz z nim odjąć sporą część energii wysokich tonów. Zabiegi te okazywały się dość skuteczne.

Wydaje się – choć to tylko domysły – że to była bezpośrednia przyczyna, dla której Sennheiser postanowił poprawić „osiemsetki”. Nie mógł przecież w nieskończoność biernie przyglądać się poczynaniom amatorów czy komentarzom speców takich jak Tyll Hertsens z portalu Innerfidelity.


Budowa

No więc są zmodyfikowane „hadeosiemsetki”, które mają być już wolne od natrętnej świetlistości sopranów, co tym samym ma uciąć spekulacje na temat: „która modyfikacja jest najlepsza?”.

Z zewnątrz różnice pomiędzy starym a nowym modelem są kosmetyczne: ograniczają się do użycia ciemniejszej farby do wykończenia muszli i pałąka. Prawdę powiedziawszy, nie było absolutnie żadnej potrzeby zmieniać czegokolwiek. W końcu iPhone 6s wygląda tak samo jak „szóstka”, poza tym HD800 są tak niemiłosiernie dopracowane w sensie wykonania i wygody użytkowania, że każda ich modyfikacja groziłaby potwierdzeniem zasady: że lepsze jest wrogiem dobrego.

 

Sennheiser HD800s 6 muszla detal

Skorupa muszli jest bardzo sztywna, polimerowa. Srebrne wypełnienie to materiał półprzepuszczalny akustycznie.

 

Ponieważ HD800 były jednak opisywane na naszych łamach bardzo dawno temu, to uzasadnione jest – jak mniemam – przypomnienie najważniejszych faktów dotyczących tej niebanalnej konstrukcji. Słuchawki wykonano głównie z tworzywa. Nie jest to jednak byle jaki plastik, lecz twardy, sztywny i wytrzymały polimer, który – jak można domniemywać – ma korzystniejsze właściwości niż metal. Pierwszą pozytywną tego konsekwencją jest bardzo mały ciężar tych płaskich, dobrze przylegających do głowy nauszników. Trzysta trzydzieści gramów to znacznie mniejsza masa niż w przypadku znakomitej większości rywali – w szczególności dotyczy to magnetostatów. Dodajmy do tego anatomiczny kształt muszli i poduszek pokrytych mikrofibrą, niewielki nacisk muszli (3,4 N) i mamy słuchawki, które można nosić godzinami bez uczucia zmęczenia. Komfort użytkowania HD800s jest nadzwyczaj wysoki. Również regulacja długości pałąka (wykonanego ze stalowego rdzenia i plastikowej obudowy) jest bardzo wygodna – niemalże płynna.

Przetwornik o średnicy 56 mm, niezmieniony w stosunku do tego w HD800, osadzono w stalowej subobudowie połączonej z resztą zmyślnie wyprofilowanych muszli, których konstrukcję, kształt i materiały podporządkowano dążeniu do redukcji drgań i rezonansów. Mimo upływu lat, topowe  Sennheisery w ogóle się nie postarzały. Wyglądają niemal równie awangardowo jak oryginał w dniu premiery w 2009 roku. Same muszle wykonano z bardzo zmyślny sposób. Ich konstrukcja jest ażurowa, co nie dziwi, biorąc pod uwagę, że mamy do czynienia z konstrukcją zamkniętą. Środkową część muszli otacza miękki, porowaty (prążkowany) materiał przypominający metalową folię, będący jednak jakąś odmianą elastycznego tworzywa. Wyraźnie ugina się pod naciskiem opuszków palców.

Głównym, a tak naprawdę chyba jedynym, obszarem modyfikacji słuchawek jest ich środkowa część – a konkretnie przestrzeń wypełniająca centralny otwór w membranie przetwornika. W poprzedniej wersji bodajże pusty, teraz zawiera element tłumiący, którego pomysł – jak twierdzi Sennheiser – zaczerpnięto z dokanałówek IE800. Zadaniem tego tłumika jest selektywne wycięcie rezonansu przy ok. 6 kHz. To dość typowy efekt w słuchawkach. Pamiętajmy, że częstotliwość 6 kHz to fala o długości zaledwie ok. 57 mm, czyli mniej więcej rozmiar przetwornika. A pamiętajmy też, że do powstania rezonansu będącego wynikiem odbić od fali wystarcza połowa jej długości.

 

Sennheiser HD800s 7 driver

To tutaj tkwi modyfi kacja oryginalnych osiemsetek: w centrum (pustej w środku) membrany znajduje się element tlumiący.

 

Do każdej muszli prowadzi jeden odłączalny przewód sygnałowy zakończony okrągłymi wtykami o średnicy 4 mm. W przeciwieństwie do HD800, nowe „eski” są dostarczane z dwoma rodzajami 3-metrowych kabli: niezbalansowanym zakończonym dużym 6,3-mm „jackiem” oraz zbalansowanym (4-stykowy stereofoniczny XLR). To zachęca do stosowania wzmacniaczy zbalansowanych, których wybór systematycznie się powiększa.

Niestety, HD800s nie są wyposażone w żadne etui podróżne. W sumie szkoda, bo to nieduże i, jak wspomniałem, całkiem lekkie nauszniki, które z powodzeniem można by zabierać w dalsze podróże.


Brzmienie

Nieco ponad rok temu miałem okazję posłuchać, po ponad pięciu latach przerwy, modelu HD800. Z grubsza potwierdziły się moje ówczesne obserwacje. Muszę jednak przyznać, że tym razem byłem bardziej tolerancyjny wobec chłodnego, nieco przenikliwego, rozjaśnionego charakteru tych słuchawek. Niewykluczone, że na moją łagodniejszą ocenę miał wpływ znacznie lepszy tor odsłuchowy, jakim dysponowałem tym razem. Niemniej, nadal nie było to brzmienie, z którym chciałbym pozostać na dłużej – szczególnie w kontekście tego, że regularnie użytkuję Audeze LCD-3.

Przed testem HD800s wyzbyłem się wszelkich uprzedzeń – podszedłem do nich tak, jakby to były kompletnie nieznane mi słuchawki, opracowane od podstaw. Głównym punktem odniesienia pozostawały wspomniane LCD-3, oczywiście z poprawką na ich dużo wyższą cenę (o 40%).

Jak grają nowe HD800s? Możliwych odpowiedzi na to pytanie jest co najmniej kilka. Zacznijmy od balansu tonalnego, bo to jest kluczowy aspekt całej zmiany. Niewątpliwie nowe HD800s są łagodniejsze od poprzedników. Wysokie tony nie przykuwają już uwagi, są zdecydowanie gładsze i równiejsze. Nie znaczy to jednak, że Sennheisery stały się łagodne jak baranki, że brzmią ciepło. W dalszym ciągu są to słuchawki o lekkim i jasnym balansie tonalnym, w którym prym wiedzie detal i rozdzielczość nad dociążeniem, masą, gęstością faktury dźwięku. Nie sadzę jednak, by znalazło się wielu audiofilów, którzy po nowych HD800 oczekują tych właśnie cech. Zdecydowanie bardziej prawdopodobne jest, że będą kupować te słuchawki Ci, dla których oryginał był zbyt absorbujący, zbyt mało wybaczający pod względem jakości realizacji nagrań. Znakomita część płytoteki w przypadku HD800 w ogóle nie nadawała się do słuchania. Tym razem jest o wiele lepiej. „Eski” stały się lepiej zrównoważone, bardziej wyrozumiałe dla groszach nagrań. Po prostu nie męczą. Mam jednak wrażenie, i nie jest to chyba odosobniona opinia, że utraciły one cześć przestrzennej magii pierwowzoru. Nie są już tak zjawiskowo przestrzenne, eteryczne, zwiewne. Owszem, stereofonia jest w dalszym ciągu bardzo dobra, lecz nie jest to już poziom HiFiMAN-ów HE1000 czy nawet Edition X. Żadna to jeszcze krytyka, mając na uwadze ceny tych planarów. Ale z drugiej strony fakt, iż na tle raczej wąsko grających LCD-3, nowe Sennheisery nie czarują przestrzenią, daje już co nieco do myślenia. Ogniskowanie jest bardzo dobre, plany też są wyraźnie zaznaczone, nie ma natomiast wrażenia spektakularnego oderwania dźwięku od muszli. Po prostu jest węziej.

Sennheiser HD800s 9 kable

Firmowy komplet: słuchawki i dwa 3-metrowe kable sygnałowe.

 

Z punktu widzenia słuchaczy preferujących zagęszczony, nasycony dźwięk, HD800s prawdopodobnie zostaną uznane za słuchawki o szczupłym, a nawet nieco chłodnym brzmieniu. Nie znaczy to jednak, że brzmią sterylnie, a reprodukowane barwy są „cienkie”. Absolutnie tak nie jest. Skrzypce Adama Bałdycha miały złożoną strukturę harmoniczną, ich brzmienie mocno przypominało oryginał. HD800s nieraz udowodniły w teście, że potrafią bardzo rzetelnie oddawać barwy w średnim zakresie pasma. Ich różnicowanie jest bardzo dobre, słuchawki przekazują mnóstwo informacji o jakości realizacji, sposobie realizacji itp.
W szerszej perspektywie należy docenić to, że brzmienie HD800s jest wysoce liniowe, acz z tendencją do ożywienia, co wynika nie tyle z podkreślenia góry pasma, ile z dość skromnego fundamentu basowego. Tu znów otwiera się pole do – być może – zażartych dyskusji: czy jest to bas akuratny, nieprzeładowany, czy może jednak zbyt lekki, by dawać pożądane wrażenie odciążenia i realistycznego oddawania barw? Odpowiem następująco. Niskie tony HD800s zbierają wysokie oceny w zakresie precyzji, definicji i szybkości. Jednak nie wydaje się, by w tej materii uzyskany poziom był wybitny. Lekki bas zawsze wydaje się szybszy i bardziej precyzyjny niż ten obszerny, nisko schodzący. W tym zakresie pasma różnice pomiędzy HD800s a LCD-3 są równie czytelne jak wszędzie indziej, może nawet bardziej. Według mnie, Sennheisery przez większość czasu, przy większości nagrań (szczególnie na tych rockowych z lat 70. i 80.) brzmią zbyt szczupło na basie. Owszem, poniżej 300 Hz są bardzo transparentne – bardziej niż moje Audeze – nie brakuje jednak głosów, że poprzednik był w tej materii jeszcze doskonalszy. Z braku bezpośredniego porównania nie potwierdzam tej opinii ani jej nie zaprzeczam, ale wieść niesie, że Sennheiser celowo dodał sporo drugiej harmonicznej w omawianym zakresie pasma, by wywołać efekt poprawy wypełnienia niskich tonów.

Przeciwny skraj pasma jest, jak już wspomniałem, gładszy niż u poprzednika i ogólnie dużo lepiej zrównoważony. Słychać jednak minimalną specyfikę tego zakresu. Nie jest to ten sam poziom przezroczystości i nieobecności sopranów jak w przypadku Hi-FiMAN-ów Edition X czy nawet Audeze LCD-3. Inna sprawa, że HD800s są dużo tańsze.

Osobiście nigdy nie miałem poczucia, że „hadeosiemsetki” są słuchawkami o stłumionej ekspresji dynamicznej. Niemniej, na tle LCD-3 (odnosi się to w równym stopniu do LCD-X) nowy model brzmi w sposób zdecydowanie stonowany, złagodzony. Kontrasty dynamiczne zdają się być jakby celowo zredukowane – i nie chodzi o same transjenty, lecz o całościowy odbiór rastra dynamiki. Nasuwa się tutaj analogia do modnego ostatnimi czasy terminu HDR: Sennheisery są jak zwykły 8-bitowy obraz wideo przy bardzo jaskrawym, niezwykle wysyconym obrazie o rozszerzonej dynamice tonalnej. Muszę przyznać, że ten aspekt różnicy brzmienia pomiędzy HD800s a LCD-3 zaskoczył mnie najbardziej. Zaznaczam jednak, że gdybym nie miał bezpośredniego porównania do planarów Audeze, podobna uwaga mogłaby się w ogóle nie pojawić. Taki oto – specyficzny i subiektywny – jest świat oceny słuchawek najwyższej klasy. Wiele zależy od naszych wymagań i punktu odniesienia. Adaptacja słuchu czyni nieraz cuda.


Naszym zdaniem

Sennheisery HD800s to nieprzeciętnie wyrafinowane, nadal bardzo przejrzyste, ale też zdecydowanie bardziej muzykalne słuchawki – w stosunku do swojego pierwowzoru. W porównaniu z wieloma innymi konstrukcjami są wysoce liniowe. Z drugiej strony nie czarują już jednak przestrzenną magią oryginału. Nadal jest to brzmienie z gatunku tych jasnych, niezbyt dociążonych czy masywnych – głównie ze względu na niezbyt rozbudowany i potężny bas. Jego rozciągnięcie i potęga mogłyby być lepsze. Ale nie można mieć wszystkiego – nawet w tej cenie. 

Ostatecznie HD800s są znakomitą alternatywą dla podobnie wycenionych lub nawet droższych planarów Audeze czy Hi-FiMAN-a. Szczególnie w relacji do kalifornijskich „nauszników” reprezentują zupełnie inną szkołę brzmienia, błyszcząc tam – zwłaszcza w muzyce akustycznej: jazzie i niedużych składach klasycznych – gdzie Audeze są zbyt duszne i „charakterne”. Jednocześnie Sennheisery wyraźnie ustępują im pola w zakresie „fun factor”, gdy do akcji wkracza muzyka rozrywkowa, elektroniczna, blues czy elektryczny jazz. Wychodzi więc na to, że są to wymarzone słuchawki do kolekcji zaawansowanego audiofila-miłośnika słuchawek – jedne z nielicznych, które naprawdę warto mieć i zachować dla potomnych. Zdecydowana rekomendacja!

Sprzęt towarzyszący:

Źródło i wzmacniacz: Auralic Aries (FW 3.3) / Meitner MA-1 + Trilogy 931, Chord Mojo + iMac 27” Retina mid 2015 (Fusion Drive 1 TB, 16 GB RAM) / Audirvana Plus 2.3
Kable: Stereovox hdse (RCA), Synergistic Research Active USB (USB audio)  
Zasilanie: listwa Furutech f-TP614E, kable KBL Sound Red Eye Ultimate II, Spectrum

Sennheiser HD800s zzz

 

Oceń ten artykuł
(0 głosów)