Brzmienie
AudioQuest zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. To kabel, który łatwo polubić już w pierwszym kontakcie. Jest żywiołowy, bardzo otwarty i czysty, zachowuje przy tym w miarę poprawną równowagę. Fakt, że rozjaśnia brzmienie, dostrzega się co prawda od razu, ale przeszkadzać może to dopiero po dłuższym odsłuchu i to w systemach również rozjaśnionych lub – w najgorszym razie – w neutralnych.
Obiektywnie rzecz biorąc, w cenie do 100 zł/mb kabel ten wypada co najmniej bardzo dobrze. Wysokie tony są jasne i precyzyjne, ale nie ostre. Można nawet mówić o gładkości, która wynika z ich dobrej czystości. Wysokie pozbawione są efektu granulacji. Góra, środek i dół pasma są ze sobą bardzo dobrze zespolone, dzięki czemu kabel jest odbierany jako brzmiący przyjemnie, mimo rozjaśnienia i braku zmiękczeń czy osłodzeń. Slip ma swój charakter, ale jednocześnie bardzo dobrze reaguje na zmiany w materiale muzycznym, czytelnie różnicując utwory.
Bardzo dobra, wręcz znakomita, jest dynamika w skali makro. Same superlatywy należą się też dla dolnej części pasma – bas jest bardzo szybki, konturowy i mocny, dysponuje też dobrym rozciągnięciem i nie ma tendencji do ujednolicania.
Niczego nie da się zarzucić stereofonii. Scena jest szeroka, a lokalizacja – punktowa. Wokale są bardzo dobrze „obecne”.
Jeśliby szukać w tym kablu jakichś minusów, to jedynym wydaje się, wspomniana już, tendencja do rozjaśniania brzmienia, która na dłuższą metę w powiązaniu z przezroczystymi kolumnami może zmęczyć. Po dłuższym czasie ma się też wrażenie, że barwa środka jest nieco surowa, za mało stonowana, ale to raczej wyłącznie kwestia dopasowania, bo potencjał czuć.