PORTAL MIESIĘCZNIKA AUDIO-VIDEO

Marantz SR6013 - Amplituner A/V

Wrz 16, 2019

Nowy amplituner Marantza podąża ścieżką drobnych apgrejdów. Jako że nie testowaliśmy obu poprzedników, warto sprawdzić, co potrafi SR6013 – pierwszy z dwóch modeli Marantza wyposażonych w opcję sterowania głosowego Amazon Alexa.

Dystrybutor: Horn Distribution, www.marantz.pl
Cena: 5999 zł
Dostępne wykończenia: czarne

Tekst: Filip Kulpa | Zdjęcia: Marantz, autor

Artykuł pochodzi z Audio-Video 9/2018

audioklan

 

 


Amplituner A/V Marantz SR6013

TEST

marantz SR6013

 Japońscy wytwórcy elektroniki audio-wideo, w szczególności zaś amplitunerów A/V, obrali przedziwną strategię „wymuszonej” corocznej wymiany modeli na nowe (nieprzypadkowo, zawsze w tej samym okresie). Taka operacja zwykle nie pociąga za sobą żadnych istotnych zmian konstrukcyjnych. W większości przypadków ogranicza się do zmiany numeracji, dodania kilku funkcji – a czasem nawet i to nie. Oczywiście, chodzi o to, by „zrobić” nowy model, by przyciągnąć uwagę klientów, prasy specjalistycznej itd. A zatem mieć lepszy oręż w walce o klienta. Z drugiej strony dziwi jednak to, że firmy uciekają się do tej dość prymitywnej strategii, ponieważ większość tego typu apgrejdów można by przeprowadzić na poziomie oprogramowania, udostępniając je (choćby odpłatnie) klientom. W końcu nie co rok pojawiają się nowe formaty surround, nowy standard HDMI, a więc elementy, które zmuszałyby producentów do modernizacji na poziomie hardware’owym. A przecież o modyfikacjach wzmacniaczy czy sekcji analogowych w ogóle, zwykle też nie ma mowy. Tymczasem nowe kartony, zmienione instrukcje (inna sprawa, że coraz rzadziej drukowane) – to wszystko generuje niepotrzebną pracę i koszt. Jeszcze większe powody do narzekania mają dilerzy, regularnie zostający co rok ze „starym” towarem, który trzeba przecenić. Korzystają na tym co sprytniejsi klienci, którzy wyczekują na owe promocje kupując „wychodzący” model nierzadko w cenie niższej pozycjonowanego amplitunera z serii o rok młodszej. Czy to leży w interesie producenta? Nie sądzę, ale może się nie znam na rzeczy. W końcu milionowe koszty kampanii reklamowych w telewizji także wydają się absurdalne, a jednak (podobno) to się opłaca.

No dobrze, przejdźmy do bohatera naszego testu. Amplituner SR6013 to średni model z nowego portfolio Marantza, zaprezentowany w lipcu 2018 r. Zastąpił on SR6012 z 2017 r. (który z kolei był następcą SR6011 z 2016 r. itd.). Nie miałem okazji testować poprzednika (ani jego poprzednika), ale sądząc po wnikliwej lekturze ulotki informacyjnej, wiele nie straciłem. Warto nadmienić, że SR6013 wyceniono o 1000 zł drożej niż SR 6012, przy czym obecna różnica w cenie (gdy testowaliśmy ten amplituner w sierpniu 2018 r.), uwzględniając „promocję” starego modelu, sięga 1500 zł.

Wygląd i funkcjonalność

Konia z rzędem temu, kto odróżni oba te modele, nie zerkając na oznaczenia. W rzeczy samej, nie ma takiej możliwości, bo oba sprzęty dzielą identyczną obudowę, te same czołówki i tylne panele. Również parametry są te same. Czy zaszły jakieś zmiany wewnątrz? Na podstawie analizy porównawczej zdjęć, ośmielę się postawić tezę, że tu również mamy jedno i to samo urządzenie.

Marantz, jako producent wyraźnie bardziej audiofilski od Denona (wchodzącego w skład tej samej grupy SoundUnited), od wielu już lat w jednostkach A/V propaguje minimalistyczny design z malutkim okrągłym wyświetlaczem. Może i wygląda to oryginalnie, ale nie jest zbyt praktyczne. Z odległości 3 m odczytanie czegokolwiek na displeju wymaga sokolego oka. I o ile jestem w stanie się zgodzić, że bez informacji o dekodowanym formacie (na wyświetlaczu) można się obejść, bo tę odczytamy na pasku nałożonym na obraz wyświetlany na ekranie telewizora/projektora, o tyle tytuł albumu, nazwa wykonawcy, nazwa źródła, a przede wszystkim ustawiony poziom głośności powinien być pokazany na czołówce, bo wtedy nie będziemy zmuszeni sięgać po tablet czy smartfon. No cóż… żyjemy w erze cyfrowej – dzisiaj nawet zegary w samochodach muszą mieć postać wirtualną.

marantz SR6013 czarny front

Teraz mamy dokładnie to samo co w SR6012 – także pod klapką. Wyświetlacz przypominający okno na statku jest, bo jest, ale nie pełni istotnej funkcji.

 

Konfiguracja Marantza, choćby do pracy w trybie stereo, wymaga przejścia procedury „setupu”, czego nie da się wykonać bez podłączonego ekranu. W menu OSD czeka na nas wieloetapowy asystent – także w języku polskim – który nowicjuszy poprowadzi za rękę, zaś starych wyjadaczy zirytuje, zachęcając do konsekwentnego klikania opcji „pomiń”. Generalnie rzecz biorąc, wszystko jest łatwe i intuicyjne. Zaawansowany system autokalibracji Audyssey w tej samej odsłonie co poprzednio (identyczny jak w analogicznych modelach Denona) pozwala na zautomatyzowanie wprowadzania ustawień, ale jak zwykle w tego typu przypadkach zalecamy ostrożność w kwestii ufania algorytmom – szczególnie gdy rzecz dotyczy ustawiania podziałów pasma (wielkości głośników) oraz automatycznej korekcji EQ.

Na przestrzeni ostatnich lat (czytaj: modernizacji) Marantz, a więc i Denon, dopracowali własny moduł sieciowy, a konkretniej – jego funkcjonalność. Choć nie do końca – wciąż bowiem brakuje wsparcia dla formatu AIFF. Obsługę UPnP/DLNA i streamingu zintegrowano w aplikacji HEOS, która w wygodny i niezawodny sposób pozwala sterować odtwarzaniem muzyki (oczywiście w trybie gapless) z zasobów lokalnych, tj. dysków NAS, pamięci USB podłączonej do przedniego portu oraz platform strumieniowych, wśród których dostępne są trzy kluczowe: Spotify, Deezer oraz TiDAL (ten ostatni wciąż jedyny w tej grupie, udostępniający pliki w formacie MQA – niestety, niedekodowanym przez SR6013), jak również zwykły materiał z formacie FLAC 16/44,1. W ramach wspomnianej aplikacji możliwe jest łatwe tworzenie kolejki odtwarzania i jej edycja. Szkoda, że pomyślano o możliwości przewijania utworu – to niewątpliwe niedopatrzenie.

Krótko o pilocie. Nie czaruje on ani urodą, ani wykonaniem, ale jego ergonomia zasługuje na przychylną ocenę. Niemniej, w przypadku amplitunera za 6000 zł można by już jednak oczekiwać nieco bardziej wyrafinowanego sterownika.

marantz SR6013 gniazda

Tu także powtórka z rozrywki, co nie zmienia faktu, że imponująca. Wyjścia pre-out zdecydowanie na plus, choć w tej klasie to nic szczególnego. Dzięki 9 końcówkom mocy można tworzyć konfigurację Atmos 5.2.4 lub 7.2.2.

 

Atrakcją w nowym modelu (a niedostępną u poprzednika) jest funkcja sterowania głosowego, czy – dokładniej rzecz ujmując – funkcja asysty głosowej Amazon Alexa. W tym celu konieczne jest dodanie „umiejętności” HEOS Home Entertainment dostępnej w ramach aplikacji. Za jej pośrednictwem możliwe jest włączenie radia internetowego, sterowanie głośnością i dość proste operacje tego typu. Czy jest to istotna funkcjonalność z punktu widzenia potencjalnego użytkownika amplitunera tej klasy – z pewnością można by dyskutować. Drugi element funkcjonalny, będący nowością, to AirPlay 2 – znana od lat funkcja bezstratnego streamingu z urządzeń Apple, teraz wzbogacona o możliwość sterowania wielostrefowego.

Pod względem możliwości przyłączeniowych Marantz zaspokoi nawet największy apetyt na wejścia i wyjścia. Prócz baterii ośmiu wejść i trzech wyjść HDMI, zgodnych z 4K HDR (w tym Dolby Vision, HDR10 i HLG) i HDCP 2.2, mamy do dyspozycji wejścia analogowe wideo starego typu (co może dziwić), cztery wejścia cyfrowe audio, pięć wejść liniowych, wejście phono MM oraz – co ważne – wyjścia pre-out 7.2. Zacisków głośnikowych jest o dwie pary więcej niż samych końcówek mocy, co wynika z możliwości przekierowania sygnałów dostarczanych do zacisków Height 1 i Height 2. Wśród możliwych konfiguracji systemów Dolby Atmos lub DTS:X, są np. 7.1.2 lub 5.1.4. Jeśli nie korzystamy z tak rozbudowanych systemów, „nadmiarowe” końcówki mocy można wykorzystać do bi-ampingu lub nawet tri-ampingu kolumn głównych.

Za proces kalibracji akustycznej odpowiada znany szerzej z modeli Denona system Audyssey MultEQ XT32 z opcjami LFC/Sub EQ HT (korekcja EQ obejmuje także kanał subwoofera).

 

 

Budowa

SR6013 zawiera rozbudowaną 9-kanałową końcówkę mocy chłodzoną wewnętrznym radiatorem oraz dwoma (na szczęście włączającymi się tylko w skrajnych przypadkach) wentylatorami. Stopnie końcowe są objęte pętlą prądowego sprzężenia zwrotnego (Current Feedback). Tranzystory zamontowano w taki sposób, że nie ma możliwości odczytania ich oznaczeń bez zaawansowanego demontażu wnętrza.

Zasilacz jest wspólny dla całego układu – tworzy go pojedynczy, średniej mocy transformator z rdzeniem EI i dwa elektrolity (których wartości nie udało się odczytać) oraz oczywiście elementy prostujące.

marantz SR6013 wnetrze

Końcówka mocy w przedniej części (chłodzona wentylatorami w razie konieczności), tor cyfrowy audio z lewej, wideo – po prawej. Zasilacz umiarkowanie duży, jak na tę moc i klasę sprzętu.

 

Przednią część wnętrza zdominowała sekcja cyfrowa podzielona na część audio (z lewej strony, gdy patrzymy na urządzenie od tyłu) oraz sekcję wideo. W tej pierwszej zastosowano czterordzeniowy procesor DSP Cirrus Logic CS49844A-CQZ wykorzystywany do dekodowania wielokanałowego, układ FPGA Altera Max V oraz scalak PCM9211 odpowiedzialny za przełączanie i obsługę wejść cyfrowych oraz funkcję eARC (w ramach HDMI). W sekcji wideo znalazły się układy Analog Devices: ADV8003 (12-bitowy procesor sygnałowy 4:4:4 realizujący konwersję i skalowanie sygnałów wideo do rozdzielczości 4K) oraz mniej interesujący ADV7180 do obsługi wejść analogowych SD.

Powyżej sekcji cyfrowej audio i wideo znajduje się moduł sieciowy obsługujący porty RJ-45 Ethernet oraz dwa gniazda łączności WiFi współdzielone z modułem odbiorczym Bluetooth.

 

Brzmienie

Odsłuch rozpocząłem tradycyjnie, od „acid testu”, czyli muzyki nagranej stereofonicznie. Wszak rozbudowana funkcjonalność sieciowa ze streamingiem włącznie każe potraktować ten i wiele innych amplitunerów A/V również jako autonomiczne urządzenie do odtwarzania muzyki. Jako spec od stereo, Marantz radzi sobie pod tym względem całkiem dobrze – to znaczy na poziomie ekonomicznej amplifikacji stereo i źródła łącznie za około 4000 zł. To oczywiście pewne przybliżenie i uproszczenie – chodzi o sprecyzowanie pułapu odniesienia.

SR6013 potraktowany jako dwukanałowy samograj wykazuje pewne cechy kojarzone z tą marką niezmiennie od dekad, co raczej nie powinno zaskakiwać. Dźwięk dobywający się z głośników niemal od razu budzi skojarzenia z miękkością i pewną dozą ocieplenia, choć nie jest to „ciepłota” rozumiana tradycyjnie: jako ciemny, dociążony dźwięk. Opisywane wrażenie wydaje się być pochodną miękko wybrzmiewającego niskiego zakresu oraz swoistej łagodności, lekkiego wycofania średnicy. We wzmacniaczach stereo tej marki często mamy do czynienia z niejako przeciwnym zabiegiem, jednak niemal zawsze środkowy zakres pasma charakteryzuje gładkość, brak natarczywości. To samo dotyczy SR6013, który swoim brzmieniem stara się nie atakować słuchacza. Wysoki skraj pasma poczyna sobie jednak dość śmiało, trochę rozjaśniając całość, co nadaje brzmieniu pewnej dozy świeżości i wyrafinowania. Poprawia też przestrzenność, która w skali amplitunerów A/V jest w mojej ocenie bardzo dobra. Same soprany są trochę zapiaszczone, nie do końca klarowne i czyste, co należy mieć na uwadze przy konfiguracji toru odsłuchowego, szczególnie pod kątem zestawów głośnikowych i kabli.

marantz SR6013 DSP audio

Sekcja cyfrowa audio bazuje na procesorze DSP Cirrus Logic CS49844A.

 

Nie odnotowałem żadnych różnic w jakości brzmienia tych samych materiałów odtwarzanych z lokalnego dysku sieciowego oraz z TiDAL–a – śmiało można powiedzieć, że jest ono równoważne, co z jednej strony wydaje się w pełni zrozumiałe, natomiast z drugiej – stoi w opozycji do opinii części użytkowników, którzy z jakichś powodów deprecjonują wartość streamów w formacie FLAC jako źródła gorszego niż pliki czy płyty CD. Odsłuch na jakościowym poziomie SR6013 tego nie potwierdza.

Wspomniałem o miękkiej (by nie powiedzieć: rozmiękczonej) podstawie basowej i trzeba przyznać, że jest to specyficzna cecha prezentacji Marantza, która dość silnie rzutuje na końcowy odbiór tego sprzętu. Bas z jednej strony wydaje się dość lekki, chwilami mniej obecny niż być powinien, zaś z drugiej – owa miękkość sugeruje dobre rozciągnięcie, co jednak nie do końca potwierdza się w odsłuchu nagrań zawierających bardzo niski bas. Do słuchania klasyki i łagodniejszych odmian jazzu taka charakterystyka niskich tonów jest akceptowalna, natomiast fani rocka mogą oczekiwać innych wrażeń.

W ramach odsłuchów stereo dokonałem ciekawego, jak sądzę, porównania ze wzmacniaczem NAD C316 BEE V2, połączonym z przetwornikiem Aune S6 i streamerem Auralic Aries. Jeśli pominąć cenę Ariesa (który drastycznie podraża tę kombinację), cena takiego systemu wynosi 4000 zł. Uzyskana jakość dźwięku znacząco przewyższała – także pod względem dynamiki i precyzji basu – to, co wcześniej uzyskałem z testowanego samograja. Zaskoczenie? Sam fakt – raczej nie. Skala różnic – już tak. Inna sprawa, że powyższa kombinacja sprawiła, iż przecierałem oczy ze zdziwienia. Ileż to dzisiaj dobrego dźwięku można wykrzesać z elektroniki za niecałe 4500 zł.

marantz SR6013 tor wideo

W sekcji wideo znalazły się układy Analog Devices: ADV8003 i ADV7180

 

Wróćmy jednak do Marantza, przechodząc do odsłuchu wielokanałowego, bo mimo wszystko to jest „naturalny żywioł” SR-a. Właściwie wystarczył mi jeden znakomity koncert – Johna Mayera w Los Angeles z 2008 roku (wydany na Blu-ray) – by stwierdzić, że to, co proponuje Marantz, jest warte grzechu. Byłem bardzo usatysfakcjonowany oddaniem aury i przestrzeni. Odgłosy publiczności, ich lokalizacja i naturalność budziły uznanie. Ubytki w precyzji dołu nie były już tak czytelne jak w stereo, zaś ogólny poziom drajwu – choć z pewnością nie najlepszy w klasie – w pełni odpowiadał oczekiwaniom. Środek i góra pasma osiągnęły dobrą harmonię i nie było czuć spowolnienia ani zawoalowania. Przesłuchałem sporą część tego nieco = nagrania i muszę przyznać, że gdyby nie presja czasu, obejrzałbym i wysłuchał niemal trzygodzinną całość. Filmy akcji? Te z wartościowym soundtrackiem zyskają na atrakcyjności; te, których fabuła toczy się wokół wybuchów i strzałów da się odtworzyć efektowniej na tym pułapie cenowym.

 

Galeria

 

Naszym zdaniem

marantz SR6013 zzzMarantz SR6013 to dobrze dopracowany i nienagannie brzmiący amplituner A/V z przyjemnym, lekko zmiękczonym i ocieplonym charakterem prezentacji. Odziedziczył wszystkie rozwiązania i cechy modelu ubiegłorocznego, na którym ściśle bazuje i od którego jest niestety sporo droższy. Funkcjonalność jest na dobrym lub bardzo dobrym poziomie. Osoby intensywnie korzystające z DLNA/UPnP powinny mieć świadomość braku obsługi formatu AIFF. Poza tym drobnym niuansem mamy tu wszystko, co jest potrzebne teraz i może się przydać – jak na przykład wyjścia pre-out.

System odsłuchowy:

  • Pomieszczenie: 30 m2 zaadaptowane akustycznie, dość silnie wytłumione
  • Odtwarzacz Blu-ray: Sony BDP-S360 (tylko HDMI)
  • Dysk NAS: Synology DiskStation DS115
  • Zestawy głośnikowe: Zoller Temptation 2000 (front), Dali Spektor 1 (tył)
  • Subwoofer aktywny: Sumiko S9
  • Kable głośnikowe: Albedo Blue, OFC 2,5 mm2 (kanały tylne)
  • Zasilanie: dedykowana linia zasilająca, listwy Furutech f-TP615, GigaWatt PF-2

Oceń ten artykuł
(0 głosów)
Więcej w tej kategorii: « Yamaha RX-A850 - Amplituner A/V

Skomentuj

Upewnij się, że pola oznaczone wymagane gwiazdką (*) zostały wypełnione. Kod HTML nie jest dozwolony.

Kontakt z redakcją