Akcesoria - Audio-Video - Testy sprzętu stereo i wideo - Audio-Video - Testy sprzętu stereo i wideo https://m.avtest.pl Tue, 30 Apr 2024 10:44:56 +0000 pl-pl Kondycjoner Keces BP-2400 https://m.avtest.pl/akcesoria-audio/item/1178-kondycjoner-keces-bp-2400 https://m.avtest.pl/akcesoria-audio/item/1178-kondycjoner-keces-bp-2400 Kondycjoner Keces BP-2400

W dobie dużego zaśmiecenia sieci energetycznej, coraz większy sens mają filtry i kondycjonery prądowe. Ciekawą propozycję w tej grupie urządzeń ma firma Keces.

Dystrybutor: Audiofast, www.audiofast.pl
Cena: 9500 zł
Dostępne wykończenia: czarne

Tekst i zdjęcia: Filip Kulpa

Artykuł pochodzi z Audio-Video 5/2020 - KUP PEŁNE WYDANIE PDF

audioklan

 

 


Kondycjoner Keces BP-2400

TEST

KECES BP-2400 

Marka Keces, należąca do tajwańskiego producenta Huikang Electronic Co, Ltd., jest producentem akcesoriów hi-fi, których ceny należy uznać za rozsądne. Mieliśmy okazję testować dwa zasilacze liniowe (P3 i P8) oraz phonostage z wydzielonym zasilaczem liniowym. Na tych przykładach widać, że firma kładzie spory nacisk na „zdrowe” zasilanie układów audio. Przejawem tej strategii jest również cała seria kondycjonerów zasilania, składająca się z czterech modeli: BP-600, BP-1200, BP-2400 i BP-5000. Oznaczenie liczbowe każdego z nich odnosi się do mocy wyrażonej w woltoamperach (VA). Siłą rzeczy, różnią się one także gabarytami, jak również liczbą gniazd. Zachęcony opinią znajomego, przystałem na propozycję dystrybutora, który dostarczył do testu model BP-2400, plasujący się na drugiej pozycji od góry, tuż poniżej flagowego BP-5000 wycenionego na ponad 15 tys. zł.

Budowa

Idea urządzenia różni się od większości kondycjonerów, nie wspominając o listwach czy terminalach zasilających. Mamy tu bowiem do czynienia z urządzeniem wykorzystującym potężny transformator separacyjny (o przekładni 1:1), który jednocześnie jest transformatorem symetryzującym. Zamiast „zera” i „fazy”, na wyjściach, których jest aż osiem, otrzymujemy napięcie dwufazowe (2 x 115 V). Zaawansowani stażem audiofile zapewne pamiętają polski kondycjoner marki Helion z lat 90., w którym pokuszono się o podobne rozwiązanie. W odróżnieniu od tamtego, nie do końca udanego produktu, urządzenie Kecesa wykorzystuje jeden, za to potężny transformator toroidalny o mocy 2400 VA z ośmioma uzwojeniami wtórnymi. Każde z nich prowadzi do oddzielnego gniazda. Tym samym, są one pośrednio izolowane między sobą. Zasadnicza korzyść wynikająca z tego kosztowego i co by nie mówić ciężkiego rozwiązania jest skuteczne tłumienie zakłóceń współbieżnych (CMR – Common Mode Rejection), a więc tych, które występują na obu przewodach zasilających.

KECES BP-2400 wnetrze

Potężny toroid symetryzujący jest głównym sprawcą masy kondycjonera (23 kg).

 

Symetryzacja napięć poprzez specjalną konstrukcję uzwojeń zastosowanego transformatora sprawia, że zakłócenia współbieżne są skutecznie tłumione (znoszą się). Sam transformator działa ponadto jak filtr dolnoprzepustowy, a więc tłumi zakłócenia wysokoczęstotliwościowe przenikające z sieci oraz z podłączonych urządzeń. Wybór toroidu został podyktowany jego dużą efektywnością w stosunku do tradycyjnych transformatorów, znacznie mniejszym polem rozproszonym i cichą pracą. Istotnie, urządzenia w ogóle nie słychać. Układ miękkiego startu minimalizuje prąd rozruchowy (tak duże trafo „wysadzałoby” bezpieczniki), a urządzenie załącza się bezszelestnie.

Ponadto kondycjoner wyposażono w dodatkowe układy zabezpieczające przed udarami i przepięciami, które – jak obiecuje producent – nie upuszczają nadmiaru napięcia do przewodu ochronnego (uziomu). Dzieje się tak już przy napięciach przekraczających o 2 V dopuszczalne maksimum. Z tyłu, obok 20-amperowego gniazda zasilania znajduje się przycisk resetowania zabezpieczenia. Tuż pod wygodnie umieszczonym włącznikiem na ściance czołowej mamy jeszcze dwie diody – niebieską sygnalizującą pracę urządzenia oraz zieloną/czerwoną oznaczającą status (normal/error).

KECES BP-2400 gniazda

Wszystkich 8 gniazd jest równoważnych. Można podłączyć końcówkę mocy (obciążalność 2400 VA).

 

Obudowa kondycjonera reprezentuje wysoki standard wykonania. Jest w całości aluminiowa i precyzyjnie spasowana. Gniazda Schuko są wysokiej jakości, choć nie jest to żadna markowa biżuteria.

Wpływ na brzmienie

Podłączenie BP-2400 zamiast mojego wiekowego już terminalu Furutecha (f-TP615e), który dziś kosztuje już niemalże połowę tego co Keces, początkowo nie przyniosło jednoznacznych wniosków. Owszem, było słychać zmianę, ale bardziej odebrałem ją właśnie w ten sposób – jako zmianę niż jako poprawę jakości dźwięku. Brzmienie albumu „Sailing to Philadelphia” Marka Knopflera (PCM 24/48) stało się cieplejsze, gładsze, jakby bardziej dociążone, co – nie ukrywam – przypadło mi do gustu. Jednak już gitara flamenco w utworze „Duende” z albumu „Miles Espagnol” miała mniej wyraziście wyrysowaną krawędź ataku, co odebrałem jako spadek „szybkości” i mikrodynamiki. Wrażenia te zasadniczo potwierdzały się na wielu innych utworach z przygotowanej playlisty, przy czym bilans zysków i strat zdawał się początkowo przechylać to w jedną, to w drugą stronę.

KECES BP-2400 wnetrze detal

Płytka z układami zabezpieczającymi i sterowaniem jest podobna jak w pozostałych modelach.

 

Po dłuższym słuchaniu, gdy dotarłem między innymi do wspaniałego utworu „Misty” z albumu „50 Words For Snow” Kate Bush (PCM 24/96) zacząłem nabierać przekonania, że teraz – to znaczy z Kecesem – muzyka brzmi jednak pełniej, gęściej, po prostu lepiej. Wrażenie to utrzymało się już praktycznie do końca pierwszej sesji odsłuchowej. Powrót do brzmienia „sprzed” potwierdził powyższą obserwację, ukazując, że brak kondycjonera skutkuje swoistym odchudzeniem dźwięku. Przestrzeń nie ucierpiała, ale scena dźwiękowa stała się jakby rzadsza. Przekaz bez kondycjonera był odczuwalnie jaśniejszy, nieco bardziej otwarty w wyższych rejestrach i słabiej wypełniony na dole, przede wszystkim jednak barwowo uboższy, mniej wciągający. Mówiąc zupełnie szczerze, stan wyjściowy stracił na atrakcyjności – wolałem odsłuch z włączonym Kecesem. Psia kość – i po co mi to było?

Galeria

{gallery}/testy/akcesoria/keces-bp2400{/gallery}

Naszym zdaniem

Pierwsze dwa kwadranse odsłuchu pozwalały mi sądzić, że bez żadnych oporów spakuję Kecesa z powrotem do kartonu i odeślę dystrybutorowi. Gdy jednak odłączyłem ten kawał żelastwa od mojego systemu, jego brzmienie straciło na pełni, wypełnieniu i spójności, co trochę mnie zaniepokoiło. Myślę też, że ochrona, którą zapewnia BP-2400 cennym urządzeniom high-end – a może być ich aż osiem – to także aspekt, który zdecydowanie warto wziąć pod uwagę. Czy zatem warto? Gdy spoglądam na ceny audiofilskich akcesoriów prądowych, nie wspominając już o kablach, dochodzę do wniosku graniczącego z przekonaniem, że odpowiedź na postawione pytanie jest twierdząca. Ostrzegam jednak: zwrot bez zakupu może być niepocieszający!

 

KECES BP 2400 daneArtykuł pochodzi z Audio-Video 5/2020 - KUP PEŁNE WYDANIE PDF

System odsłuchowy:

  • Pomieszczenia: 30 m2 zaadaptowane akustycznie (dość silnie wytłumione), panele Vicoustic, Mega Acoustic oraz własnego projektu (system główny), otwarty salon 32 m2 o żywej akustyce (system 2)
  • Źródło: DAC dCS Bartok + SOtM SMS-200 Ultra Neo / Sbooster P&P Eco MkII
  • Wzmacniacz mocy: Audionet AMP1 V2
  • Interkonekt: Albedo Metamorphosis RCA
  • Kable głośnikowe: KBL Sound Red Eye Ultimate
  • Akcesoria: stoliki Rogoz Audio 4SPB/BBS, StandART STO, platformy antywibracyjne PAB
  • Zasilanie: dedykowana linia zasilająca, listw Furutech f-TP615, kable zasilające KBL Sound Himalaya PRO, Master Mirror Reference, Zodiac

 

 

]]>
webmaster@av.com.pl (Webmaster) Akcesoria Fri, 12 Mar 2021 16:33:06 +0000
Zasilacz liniowy KECES P8 Dual https://m.avtest.pl/akcesoria-audio/item/1104-zasilacz-liniowy-keces-p8-dual https://m.avtest.pl/akcesoria-audio/item/1104-zasilacz-liniowy-keces-p8-dual Zasilacz liniowy KECES P8 Dual

Tajwański Keces specjalizuje się w produkcji zasilaczy liniowych. Jeden taki produkt przetestowaliśmy kilka miesięcy temu – był to model P3. Teraz postanowiliśmy sprawdzić droższy model z podwójnym wyjściem.

Dystrybutor: Audiofast www.audiofast.pl
Cena: 3180 zł
Dostępne wykończenia: czarne

Tekst: Marek Lacki  |  Zdjęcia: AV

Artykuł pochodzi z Audio-Video 10/2019 - Kup pełne wydanie PDF

audioklan

 

 


Zasilacz Keces P8 Dual

TEST


Keces P8 Dual 

Keces jest marką powstałą w 2002 roku i pochodzi z Tajwanu, zaś producentem urządzeń jest przedsiębiorstwo Huikang Electronics Co. Ltd. Produkty te charakteryzują solidnie i precyzyjne wykonane aluminiowe obudowy oraz porządne układy elektroniczne, „obowiązkowo” czerpiące prąd z zasilaczy liniowych.

 

Funkcjonalność

P8 występuje w dwóch wersjach: z pojedynczym (odmiana Mono) lub z podwójnym wyjściem (odmiana Dual). Każda z nich jest produkowana w kilku wariantach, różniących się napięciami wyjściowymi, przy czym każde z wyjść zaopatrzone jest w przełącznik hebelkowy, który umożliwia wybór dwóch różnych wartości napięć zasilania, np. 9 i 12 V DC.

Odmiana podwójna (Dual) może zasilać dwa urządzenia jednocześnie, dając do wyboru cztery różne napięcia. Możliwe kombinacje napięć wyjściowych przedstawia tabelka.

Analogicznie jak tańsza P-trójka, testowany model otrzymał ponadto wyjście USB 5 V/1 A, które można wykorzystać wedle potrzeby. Ten tor zasilania jest zasadniczo dedykowany urządzeniom przenośnym, ale da się nim także zasilić niektóre switche sieciowe, eliminując w ten sposób niechciany, zaśmiecający domową instalację, układ impulsowy. Dla każdego z gniazd głównych dodano dedykowany kabel z przejściówką, pozwalającą na konwersję końcówek i dopasowanie do dwóch różnych gniazd. Zasadniczą różnicą pomiędzy odmianami Mono i Dual jest obciążalność. Dla wersji podwójnej wynosi ona po 4 A dla każdego z gniazd, natomiast dla pojedynczej jest to, zgodnie z logiką, 8 amperów. 20-woltowy wariant mono może więc pokryć zapotrzebowanie na moc wynoszące 160 W.

Keces P8 Dual wnetrze

Do zawartości wnętrza trudno mieć jakiekolwiek zastrzeżenia. Solidny produkt, w dodatku bardzo uniwersalny.

 

P8 – w odróżnieniu od tańszego i mniejszego modelu P został zaopatrzony w monochromatyczny OLED-owy, jasnoniebieski wyświetlacz, który pokazuje nie tylko wybrane napięcie dla danego gniazda wyjściowego, ale także aktualne obciążenie prądowe. To bardzo przydatna rzecz, dająca użytkownikowi swoisty komfort polegający na kontroli zasilania podawanego do podłączonych urządzeń, które nierzadko będą droższe niż Keces (nie należy zapominać, że z formalnego punktu widzenia taka metoda zasilania urządzeń stanowi naruszenie warunków ich gwarancji). Przy okazji dowiadujemy się, ile realnej mocy pobierają podłączone urządzenia. I tak, podłączony streamer SOtM sMS 200 Neo pobierał w spoczynku 0,1 A, zaś podczas odtwarzania muzyki – ok. 0,2 A, niekiedy osiągając 0,3 A (średnio 0,25 A). Przy napięciu zasilania wynoszącym 9 V, daje to pobór prądu nieprzekraczający 2,7 W, co stanowi zaledwie niewielki ułamek możliwego obciążenia P8.

 

Budowa

Sercem zasilacza jest pojedynczy transformator toroidalny, od którego odchodzą trzy odczepy: dwa dla głównych torów zasilania i jeden dla układu zasilającego wyjście USB. Za gniazdem wejściowym znajduje się prosty filtr, złożony z kondensatora i warystora, który chroni urządzenie przed udarami i przepięciami.

Każde z gniazd otrzymało niezależny tor, bazujący na licznych elementach dyskretnych. Muszę przyznać, że budowa wewnętrzna dalekowschodniego urządzenia robi bardzo dobre wrażenie. Każdemu z dwóch głównych torów zasilania przyporządkowano oddzielny radiator w formie grubego bloku aluminium, do którego przymocowano jeden mostek prostowniczy oraz po dwa tranzystory NPN Toshiba 2SC5200. Każdemu z dwóch torów zasilania towarzyszy bateria kondensatorów filtrujących, składająca się z ośmiu elektrolitów Rubycon, 2200 µF/50V każdy. Prócz nich są jeszcze mniejsze pojemności pomocnicze oraz dwa elektrolity Jamicona po 4700 µF, które przyporządkowano wyjściu USB. Każdy z głównych torów zasilania jest wyposażony w układy ochronne, zabezpieczające przed powstaniem zbyt wysokiego lub zbyt niskiego napięcia. Np. dla wyjścia 9 V granica aktywacji układów osiągania jest przy napięciach 8,5 V i 9,5 V. Zastosowano także układ przeciwprzeciążeniowy – w przypadku wersji podwójnej (jak testowana) aktywuje się on przy prądzie wyjściowym 4,2 A (dla wersji pojedynczej natężenie maksymalne ustalono przy 8,2 A). Dodatkowym zabezpieczeniem jest wyłącznik termiczny aktywowany przy temperaturze 80ºC.

Keces P8 Dual gniazda

Każde z wyjść wersji podwójnej (Dual) można obciążyć prądem 4 A, co pozwala zasilać nie tylko DAC-i czy streamery, ale nawet dyski sieciowe (NAS-y).

 

Tak samo jak w mniejszym modelu, obudowę wykonano w całości ze szczotkowanego aluminium, anodowanego na czarno, które tutaj ma grubość 4 mm (czyli o 1 mm więcej). Jakość wykonania jest znakomita, odpowiadająca produktom z naprawdę wysokiej półki. Droższy model otrzymał ponadto grawerowane napisy i logotyp (zamiast drukowanych). Całość sprawia jak najlepsze wrażenie.

 

Brzmienie

Ponieważ dwa miesiące temu testowałem tańszy zasilacz Keces P3, uznałem, że formuła porównania droższego modelu P8 do zwykłego zasilacza wtyczkowego jest pozbawiona sensu. W takiej konfrontacji różnica na korzyść P8 okazuje się ogromna i wielowymiarowa. Do podobnego wniosku można jednak dojść już na podstawie recenzji modelu P3. Ale jak ma się jeden zasilacz do drugiego? Wszak dzieli je różnica ceny wynosząca prawie 1400 zł. By to sprawdzić, ponownie wypożyczyłem P-trójkę i dokonałem bezpośredniego porównania.

Muszę przyznać, że początkowo – bazując wyłącznie na wrażeniach odtwarzanych z pamięci – nie słyszałem żadnej ewidentnej przewagi P8. Wydawało się, że w jednym i drugim przypadku efekt był podobny. Gdy jednak P8 zastąpiłem P3, a następnie ponownie przełączyłem na P8, różnice stały się oczywiste. Większy Keces okazał się odczuwalnie lepszy od mniejszego, choć skala różnic nie była już tak wielka, jak przy przesiadce ze zwykłego zasilacza wtyczkowego na P3, co chyba jednak nikogo nie powinno dziwić.

Generalnie rzecz ujmując, P8 stanowi kolejny krok ku ogólnej poprawie jakości dźwięku. Przyczynia się do dalszej redukcji trudnych do zidentyfikowania zniekształceń, dzięki czemu brzmienie wykorzystanego źródła cyfrowego stawało się (zupełnie?) pozbawione brudu. Poprawa dokonuje się w całym paśmie i w każdym aspekcie prezentacji. W żadnej dziedzinie nie odnotowałem choćby najmniejszego pogorszenia dźwięku.

Keces P8 Dual zasilacz

Każdemu z dwóch torów zasilania towarzyszy bateria kondensatorów filtrujących, składająca się z ośmiu elektrolitów Rubycon, 2200 µF/50V każdy.

 

Wysokie tony z P8 są nieco bardziej rozdzielcze, dźwięczniejsze, ale też wydają się mniej napastliwe, bardziej chce się ich słuchać – są po prostu lepszej jakości niż w przypadku P3, bez minimalnego zapiaszczenia i zawoalowania, które jednak słychać, gdy podłączy się tańszy z zasilaczy. Środek wydaje się nieco bardziej bezpośredni, dzięki czemu wokale obiera się bardziej namacalne. Jednocześnie nie odczuwa się większej ofensywności tego zakresu. Przeciwnie – omawiane zmiany łączą się z większą kulturą prezentacji, jej plastycznością.

Zmiany dało się także odczuć w przestrzenności, która nie różni się może znacząco od tej uzyskiwanej z P3, ale ostatecznie wydaje się bardziej realistyczna, zawierająca więcej mikroplanktonu, mniej uproszczona, a bardziej trójwymiarowa.
Wyraźna zmiana – sądzę, że odczuwalna nawet przez mniej wprawnych słuchaczy – następuje w dynamice, której rozpiętość istotnie wzrasta. Po włączeniu modelu P3 odczuwałem pogorszenie w tym względzie, natomiast po zastosowaniu zasilacza standardowego dynamika „siadała" do poziomu niemalże nieakceptowalnego.

Podobne odczucia dotyczą reprodukcji basu. Stawał się on mocniejszy niż z P-trójką, a jednocześnie cechowały go i lepsze kontury, i nieco lepsze barwy. Ten ostatni aspekt można zresztą rozciągnąć na całe pasmo.

 

Galeria

{gallery}/testy/akcesoria/keces-p8{/gallery}

 

Naszym zdaniem

Wykorzystałem jedynie mały ułamek potencjału mocowego urządzenia, a i tak udało się stwierdzić istotną poprawę jakości dźwięku streamera SOtM-a w stosunku do zasilacza P3, który wprost „zdruzgotał” standardowy zasilacz wtyczkowy. Co prawda, przyrost jakości dźwięku wynikający z podłączenia P8 zamiast P3 nie jest już tak duży, co przy porównywalnej inwestycji czyni opłacalność takiego upgrade’u nieco mniejszą, ale należy pamiętać, że przy zasilaniu nie jednego, a dwóch urządzeń (na przykład: streamera i DAC-a, DAC-a i dysku NAS, DAC-a itd), efekt będzie z pewnością o wiele większy niż opisany. Z kolei w konfiguracji z dwoma źródłami sygnału (prócz DACa czy streamera możemy zasilić phonostage lub gramofon) poprawimy osiągi każdego z nich z osobna. W takich sytuacjach wybór P8 jest z pewnością bardziej racjonalny niż dwóch P-trójek – tym bardziej, że zyskujemy praktyczny wyświetlacz. Dostępne kombinacje napięć od 5 do 24 V DC zapewniają możliwość aplikacji P8 niemal w każdym systemie i jego podwójnego (a uwzględniając wyjście USB 5 V: nawet potrójnego) wykorzystania – chyba że potrzebna jest 8-amperowa wersja z jednym wyjściem.

Artykuł został pierwotnie opublikowany w Audio-Video 10/2019, które można w całości kupić TUTAJ.

Keces P8 Dual ocena i dane techniczneSprzęt towarzyszący:

  • Pokój: 19 m2 o krótkim czasie pogłosu; kolumny ustawione na krótszej ścianie w 1/5 długości
  • Źródło cyfrowe: SOtM SMS-200 Neo + zasilacz KECES P3 + Cambridge Audio Edge NQ
  • Wzmacniacz: Chord TToby
  • Kolumny: Akkus Redwine 71
  • Kable cyfrowe/sieciowe: iFi Audio Gemini (USB audio) + Ethernet Cat-7 i Cat-5e
  • Interkonekt: Purist Audio Design Vesta (RCA)
  • Kable głośnikowe: Equilibrium Equilight II (2019)
  • Podstawki: Rogoz Audio + nóżki bFly Audio Tales M PRO
  • Stolik: Rogoz Audio z systemem BBS
  • Listwy zasilające: Enerr One + kable Enerr Transcenda Supreme HC
  • Kable zasilające: własnej konstrukcji; do Kecesa kabel seryjny

 

]]>
webmaster@av.com.pl (Webmaster) Akcesoria Mon, 15 Jun 2020 08:58:51 +0000
Panele akustyczne Vicoustic Super Bass Extreme https://m.avtest.pl/akcesoria-audio/item/765-panele-akustyczne-vicoustic-super-bass-extreme https://m.avtest.pl/akcesoria-audio/item/765-panele-akustyczne-vicoustic-super-bass-extreme Panele akustyczne Vicoustic Super Bass Extreme

Nazwa Super Bass Extreme jest wielce obiecująca. Inna sprawa, że podobnych paneli nie ma na rynku zbyt wiele. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak działa pułapka basowa z funkcją dyfuzora.

Dystrybutor: MJAudioLab, www.mjaudiolab.pl
Cena (za parę): 1650 zł (para), wersja Premium – 1480 zł
Dostępne wykończenia: wiśnia, jasnobrązowe, brzoza nordycka, czarne, białe (Premium – tkaniny zamiast paneli mdf na froncie)

Tekst: Filip Kulpa | Zdjęcia: Vicoustic, autor

audioklan

 

 


Vicoustic Super Bass Extreme - panele akustyczne

TEST

Vicoustic Extreme 1 aaa
 

Audiofile od dziesięcioleci borykają się z problemem nieczystej reprodukcji niskich tonów występującym w każdym bez wyjątku pomieszczeniu. I to bez względu na klasę zastosowanego sprzętu ani to, jak umiejętnie i precyzyjne ustawiliśmy zestawy głośnikowe. Źródłem problemu są fale stojące (rezonanse) wynikające z interferencji fal bezpośrednich i odbitych. Zjawisku temu nie da się zapobiec, jednak dzięki zastosowaniu specjalistycznych ustrojów akustycznych możliwe jest złagodzenie problemu poprzez zmniejszenie energii modów przy jednoczesnej częściowej niwelacji „dziur” (węzłów fal stojących). Istnieją różne rodzaje absorberów basowych, przy czym dwa najczęściej spotykane rodzaje to rezonatory Helmhotza oraz ustroje membranowe. Absorbery, których metoda działania polega na zastosowaniu grubej warstwy pianki są mało skuteczne – poniżej 100 Hz praktycznie przestają działać.

 

Instalacja

Rozwiązanie zaproponowane przez specjalistów z portugalskiej firmy Vicoustic polega na połączeniu elementów drgających, tłumiących i rozpraszających w jednym ustroju akustycznym, który można kupować parami (opakowanie zawiera dwie sztuki) w liczbie odpowiadającej potrzebom.

 

Vicoustic Extreme 3 profil z gory

  Ścięte pod kątem 45 stopni boczne ścianki umożliwają łatwe ustawienie w narożnikach pomieszczenia lub przyklejenie paneli do ścian. Zabudowanie jednego narożnika w pokoju o typowej wysokości 2,5-2,6 m wymaga 4 ustrojów (co nie znaczy, że jest to konieczne).

 

Koncepcja użytkowa Super Bass Extreme zakłada umieszczanie tych paneli w narożnikach pomieszczeń, w układzie pionowym – jeden panel nad drugim. Możliwy jest montaż ścienny polegający na przyklejaniu paneli ściętymi bokami do obu ścian bocznych (do tego celu używa się kleju elastycznego w tubie) lub po prostu montaż w stosie (kolumnie). Eleganckie rozwiązanie tej metody montażu polega na dokupieniu odpowiednich przekładek-dystansów (stackers), które nadają całej konstrukcji większą stabilność, czyniąc ją właściwie wolnostojącą. Elementy te nie są jednak konieczne, ponieważ jeden panel postawiony bezpośrednio na drugim zachowują dobrą stabilność aż do trzech poziomów. Przy czwartym (wysokość kolumny 2,4 m) całość może się już lekko chwiać – wtedy może jednak warto skorzystać z dystansów montażowych. W warunkach testowych (dwie kolumny po trzy panele ze względu na małą wysokość pomieszczenia – niecałe 2,20 m) nie było to potrzebne. Acz mimo wszystko konstrukcja wyglądałaby lepiej ze wspomnianymi przekładkami.

 

Budowa

Super Bass Extreme (SBE) od frontu do złudzenia popularny panel Wave Wood, którego (w liczbie kilkunastu sztuk) z powodzeniem używam w swoim pomieszczeniu odsłuchowym już od kilku lat. Widzimy więc analogiczny układ równoległych szczelin (wycięć) w kilkumilimetrowej płycie MDF, wypełnionych pianką. Front jednocześnie funkcję dyfuzora i absorbera (z naciskiem na to drugie). Spora powierzchnia drewna dba o to, by panel nie był typowym pochłaniaczem. Na tym jednak podobieństwa z Wave Woodem się kończą. Super Bass Extreme ma dużo większą głębokość i, co za tym idzie, ciężar (ok. 5-6 kg), a w jego wnętrzu znajduje się kilka sprytnie dobranych elementów. Niemal bezpośrednio za frontem oraz wypełniającą szczeliny niezbyt grubą warstwą pianki znajduje się membrana – cienki arkusz drewnianej płyty lub dykty rezonującej w zakresie częstotliwości 75-85 Hz. Dalej znajdują się dwie warstwy pianki o różnej gęstości i niejednakowej grubości, a całość wieńczą cienkie, wyraźnie uginające się plecy z niewidoczną na pierwszy rzut oka perforacją (otwory mają, jak podaje producent, około milimetra średnicy). Działanie tego układu producent tłumaczy następująco. Membrana, pobudzana do drgań we wspomnianym zakresie 75-90 Hz generuje własną falę dźwiękową, która jest częściowo pochłaniana przez zewnętrzne warstwy pianek. Plecy, tworzące z pudłem całego ustroju rezonator Helmhotza, powodują dodatkowe zwiększenie tłumienia w rozważanym zakresie częstotliwości o około 20%.

 

Vicoustic Extreme 5 przekroj

 

Panel ma dość złożoną budowę: za perforowanym frontem znajduje się drewniana membrana, następnie dwa rodzaje pianki tłumiącej oraz cienkie plecy z mikroperforacją tworzące rezonator Helmholtza.

 

Producent (słusznie) zwraca uwagę, że piankowe ustroje (jak również każde inne pasywne pochłaniacze) umieszczane przy ścianach lub ciasno w narożnikach mają bardzo ograniczoną skuteczność w niskim zakresie pasma, ponieważ w pobliżu ścian mamy duże ciśnienie, ale małą prędkość cząsteczek powietrza – a działanie ustrojów pochłaniających sprowadza się właśnie do funkcji spowalniania ich ruchu. Nie można  wszak zapominać, że fale dźwiękowe są falami wzdłużnymi – gdy uderzają ścianę, niejako „zatrzymują się”.  Właśnie dlatego, wewnętrz SBE znajduje się membrana. Trzeba przyznać, że to wszystko ma sens, pozostaje jedynie sprawdzić, jak przekłada się to na praktykę.

 

Działanie


Test odbył się dwuetapowo. W pierwszej części porównałem brzmienie systemu uzyskiwanego po wstawieniu sześciu paneli SBR w narożniki pomieszczenia za miejscem odsłuchu (znajduje się ono ok. 1,3 m od tylnej ściany) z efektem uzyskiwanym przy pustych narożnikach. Uznałem, że takie porównanie będzie najbardziej miarodajne z punktu widzenia większości Czytelników. W drugiej fazie wykonałem pomiary akustyczne za pomocą systemu Clio odpowiadające sytuacji przed i po instalacji paneli. Wyniki tej części testu przedstawia apla na stronie obok – tam odsyłam zaintersowanych.

Przyznam, że w pomieszczeniu testowym nigdy nie słucham muzyki z odsłoniętymi narożnikami (normalnie znajdują się z nich piankowe ustroje ABC Soundlab oraz własnej roboty półwalce wypełnione wełną mineralną), więc nie bardzo wiedziałem, czego mam się spodziewać. Zacząłem jednak od wstawienia ustrojów Super Bass Extreme, które zastąpiły moje własne. Muszę przyznać, że różnica w jakości dźwięku, jaką zaobserwowałem nie była duża, ale jednak słyszalna. Ilość niskich tonów nie zmieniła się w istotnym stopni, jednak odnotowałem poprawę ich jakości – rodzaj skrócenia, lepiej kontrolowanych wybrzmień. Dudnienie przy 85 Hz (wyraźne w przypadku Zollerów, w ogóle nieobecne w przypadku Magico S5 MkII) stało się trochę mniej dokuczliwe niż zwykle. Jednocześnie odniosłem wrażenie poprawy swobody obrazu stereo w bocznych sektorach sceny. Zmniejszone tłumienie w zakresie średnich tonów względem piankowych ćwierćwalców wydaje się przynosić korzyści. Dodam, że pomieszczenie testowe jest dość silnie wytłumione (ma krótki czas pogłosu). Zdaniem niektórych (nieprzyzwyczajonych), jest nawet przetłumione, z czym osobiście się nie zgadzam.

 

Charakterystyka FFT
 Vicoustic Extreme 6 charakterystyka bez1  Vicoustic Extreme 7 charkterystyka z

Charakterystyka FFT (z wygładzeniem 1/12 okt.) spektrum szumu różowego w redakcyjnym pomieszczeniu odsłuchowym przed wstawieniem sześciu paneli w narożnikach pokoju (wykres z lewej strony) oraz po ich instalacji (wykres z prawej). Wyraźnie wygładzenie „zębów" na charakterystyce w zakresie 70 – 130 Hz świadczy o korzystnym działaniu ustrojów. Trochę zaskakujące jest natomiast połączenie pików przy 58 i 65 Hz w jeden szerszy mod o zbliżonej lub nieco mniejszej energii. Najwyraźniej jest to skutek działania wewnętrznej membrany.

 

Odsłuch z sześcioma panelami SBE z całą pewnością poprawił ogólną jakość dźwięku, choć w stopniu powiedzmy umiarkowanym. Jednak usunięcie paneli – to już był poważny regres. Zwróciłem uwagę przede wszystkim na pogorszenie obrazowania stereo. Scena straciła plastyczność, pogorszyło się ogniskowanie. Obraz dźwiękowy stał się na swój sposób „rozstrojony”, mniej gęsty i ciepły. Zapanował swoisty chaos. Wrażenie było tak silnie negatywne, że po 2-3 minutach w ogóle traciłem ochotę na dalsze słuchanie. Wstawiałem panele z powrotem – następowała ulga – potem znów je wystawiałem (poza pomieszczenie, dodam dla jasności) – i tak kilka razy. Tym sposobem utwierdziłem się przekonaniu, że działanie SBE w odniesieniu do pustych narożników jest wysoce skuteczne. Prócz wyraźnego skoku w namacalności dźwięku, oczywiście poprawił się także bas. Po usunięciu ustrojów pojawiały się dodatkowe przeciągnięcia i nieczystości.

 

Galeria

{gallery}testy/akcesoria/vicoustic-super-bass-extreme{/gallery}

 

Naszym zdaniem

Vicoustic Extreme 9 zzzPanele Super Bass Extreme są ciekawą i wartościową propozycją. Nie stanowią stuprocentowo skutecznego remedium na dudniący bas, jednak w obszarze częstotliwości deklarowanym przez producenta działają całkiem skutecznie. Trzeba mieć świadomość, że dwie czy nawet cztery sztuki to zbyt mało, by stwierdzić różnicę – chyba, że w małym pomieszczeniu. Jednak 6 sztuk wprowadza już korzystne – mierzalne i słyszalne – zmiany, wygładzając zakres pasma od 80 do ok. 150 Hz. Jednak nie tylko pod tym względem działanie paneli jest korzystne. Stosowanie Super Bass Extreme redukuje pogłos i echo, przyczyniając się do wyraźnej poprawy obrazowania stereo – nawet w przypadku gdy panele stoją za miejscem odsłuchu. Biorąc pod uwagę oba te aspekty, trudno ich nie polecić wszystkim poważnie traktującym zagadnienia akustyki swojego pokoju odsłuchowego. Na pewno warto je wypróbować.

]]>
webmaster@av.com.pl (Webmaster) Akcesoria Wed, 17 Jan 2018 11:43:04 +0000